W Nowym Targu byliśmy świadkami rekordu Polski w długości rozgrywania meczu hokejowego. Ten nowy wynosy 125 minut i 40 sekund. GKS Tychy pokonał TatrySki Podhale 2:1.
Po wygranej w Tychach Podhale znalazło się pod presją, o krok od finału, na który czeka od 2010 r. i to ciśnienie było widać po podopiecznych Tomka Valtonena. Z kolei ekipa Andrieja Gusowa nie miała nic do stracenia, od początku ruszyła do ataku. Michael Cichy już w 23 sekundzie zagroził bramce Górali, ale Przemysław Odrobny obronił barkiem. W 8. min Andriej Michnow trafił w słupek i ledwie z sektora kibiców gości przebrzmiało "Tyszanie jesteście lepsi!", jak Odrobny musiał zaprzeczać tej tezie, broniąc kolejne uderzenie Cichego.
Za moment rosłego bramkarza Podhala próbował pokonać Aleksiej Jafimienka, ale i on połamał sobie strzeleckie zęby o "Wiedźmina".
Momenty ciężkiej próby przyszły dla nowotarżan w 10. min, gdy boks kar odwiedził Robert Mrugała i goście od razu mieli okazję Gleba Klimenki, którego uderzenie z pierwszego krążka zatrzymał parkanem Przemysław. Jeszcze w tym okresie gry pięciu na czterech wypad GKS-u zamykał Petr Sykora, jednak nie trafił w krótki róg. Później próbował soczystym bekhendem Michnow, ale i to nie zaskoczyło bramkarza "Szarotek".
Podhale ruszyło w końcówce I tercji, korzystając z przewagi po faulu Johna Murraya, za którego dwie minuty odsiadywał Patryk Kogut. Były strzały z dystansu, wjazdy pod bramkę Marcina Kolusza, brakowało jednak wykończenia akcji.
W 21. min, tuż po wyjściu z boksu kar Kogut znalazł się sam na sam z Odrobnym, lecz przegrał ten pojedynek. Po sprytnym podaniu Jafimienki, technicznym strzałem po lodzie z bliska sposób na Odrobnego. GKS szedł za ciosem, gra Górali zdawała się sypać z minuty na minutę. Trener Valtonen ratował się, biorąc czas. W jakimś sensie to przyniosło skutek, ale Podhale uratował też błysk geniuszu Krystiana Dziubińskiego, który wywalczył krążek w tercji rywala i wypalił w krótki róg, wywołując euforię na trybunach! Murray nie miał szans, było 1-1.
Pomylił się ten, kto by sądził, że teraz gospodarze złapią halnego w żagle. Tym bardziej, że za przewinienie boks kar odwiedził Joonas Sammalmaa. GKS mógł strzelić wtedy nie jedną, a kilka bramek.
Bartłomiej Pociecha dwa razy mocno uderzał - "Wiedźmin" bronił, a fenomenalnie zatrzymał "kropnięcie" Cichego, który nie bawił się w przyjmowanie krążka po podaniu Szczechury. Z kolei Tomasz Sykora wykombinował sobie, że zmieści krążek pod pachą bramkarza Podhale, ale i tę przestrzeń zdołał zamknąć Przemysław.
Sporo szczęścia mieli miejscowi w 38. min, gdy po strzale Michaela Kolarza kierunek lotu krążka zmienił Jarosław Rzeszutko. Odrobny nie widział krążka, ale we właściwym miejscu trzymał parkan.
W 46. min zakręcił Cichy, oddał do Witeckiego, ten długo czekał z oddaniem strzału, w końcu wypalił - "Wiedżmin" na raty, lecz obronił. Podobnie jak w sytuacji jeden na jeden z Rzeszutką za moment.
Gdy Podhale wyrwało się z atakiem, Neupauer oddał groźny strzał, Kacper Guzik sfaulował bramkarza GKS-u i dostał zasłużona karę na pięć i pół minuty przed końcem III tercji. Górale przetrwali ciężkie chwile, a Odrobny uratował ich w 57. min, po uderzeniu z bliska Cichego. Później zaszalał Sykora, po którego strzale "guma" zatańczyła przed pustą bramkę, jednak Guzik wygrał walkę kij w kij z próbującym dobić Michnowem.
W 37 sekundzie dogrywki Cichy znalazł się sam przed Odrobnym, ten jednak złapał jego strzał niczym leniwie lecącą muchę.
W 73. sekundzie Krzysztof Zapała miał rzut karny po faulu na nim Cichego. "Kazek" celował w lewy róg, jednak Murray świetnie interweniował parkanem. Cichy mógł zakończyć rywalizację w 64. min, ale Odrobny znów był górą!
Z kolei po myśli Podhala dogrywkę mogli zakończyć Guzik i Patrik Moisio, jednak zatrzymał ich "Jaś Murarz", jak nazywają mającego polski paszport Murraya. W końcówce I dogrywki Górale mknęli z kontrą dwóch na jednego. Guzik nie podawał, strzelał, minimalnie niecelnie.
W 83. min Bartosz Ciura spowodował upadek szalejącego Marcina Kolusza i "Szarotki" grały w przewadze. Podobnie jak w 87. min, gdy krążek wystrzelił za bandę Pociecha. Nowotarżanie nic nie wskórali. Z kolei w 98. min, za uderzanie karę dostał Jarosław Różański. Sykora, Filip Komorski i Pociecha - to lista zawodników, którzy mogli zakończyć ten mecz. Wszystkich zatrzymał "Wiedźmin". To było jego show!
Trzecia dogrywka zaczęła się grubo po północy. Gdy rodzicom usypiały dzieci na rękach, bo do Miejskiej Hali Lodowej ściągnęły całe rodziny, zaczęliśmy sobie zadawać pytania, czy jest sens utrzymywać w dogrywkach pięcioosobowe składy.
Drugą dogrywkę bym przeprowadził w czterech na czterech, a trzecią w trzech na trzech. Wówczas dochodziłoby do większego zagrożenia pod bramkami - proponuje były obrońca reprezentacji Polski i Podhala Sebastian Łabuz.
Po karze dla Filipa Wielkiewicza (119. min) pod bramką "Szarotek" znowu było gorąco, ale z niezmiennym skutkiem - Odrobny był jak skała. Raz pomógł mu Mateusz Michalski, ekspediując krążek zmierzający do pustej bramki.
Szczęście Podhala skończyło się w 126. min, gdy Alex Szczechura z bliska skierował krążek do siatki przy samym słupku i tyszanie mogli zatańczyć z radości.
Michał Białoński