Kinga Baranowska wraz z Pawłem Michalskim wyszli o świcie z bazy (5400 m) i rozpoczęli wspinaczkę na czwarty szczyt świata - Lhotse (8516 m). Pogoda niestety nie sprzyja wspinaczom - wieje bardzo silny wiatr, a pogoda może się szybko nie poprawić.
Nastąpiła godzina zero. Wychodzimy w stronę szczytu. Okno pogodowe nie jest korzystne, ale obawiamy się, że lepszego już nie będzie. Wysoko cały czas wieje, z wielką siłą, ok. 100 km na godzinę i to jest największy problem. Jednak podejmujemy próbę mimo złych warunków, by trafić chociaż na te dwa dni u góry, kiedy wiatr ma się trochę uspokoić - powiedziała zdobywczyni siedmiu ośmiotysięczników.
Jak zaznaczyła, oczekiwanie w bazie na okno pogodowe nie należy do przyjemności. Pamiętam swoje początki, kiedy czekanie było czymś bardzo trudnym. Teraz, na szczęście, nie dłużyło mi się ani przez moment, każda minuta była dla mnie tu cenna - dodała Baranowska, która wspina się z łodzianinem Pawłem Michalskim.
Swą wyprawę dedykują Jerzemu Kukuczce, który spoczywa w lodowej szczelinie na Lhotse. Wybitny himalaista zginął na wysokości 8300 m 24 października 1989 roku. Po tym jak pękła lina spadł w dwukilometrową przepaść.
Lhotse - z języka tybetańskiego Południowy Szczyt - po raz pierwszy został zdobyty 56 lat temu - 18 maja 1956 roku przez Szwajcarów Fritza Luchsingera (zaginął na ośmiotysięczniku Sziszapangma w 1983 roku) i Ernsta Reissa (zmarł 3 sierpnia 2010 roku). Dotychczas na wierzchołku stanęło zaledwie nieco ponad stu alpinistów.
Pierwszego polskiego wejścia dokonali 4 października 1979 roku Jerzy Kukuczka, Andrzej Czok, Andrzej Heinrich i Janusz Skorek.