Wszystkie bilety na dzisiejszy wieczór sprzedane. Polacy ruszają z jesiennymi meczami w eliminacjach piłkarskich mistrzostw Europy. Na początek kadra Jerzego Brzęczka zmierzy się na wyjeździe ze Słowenią. Arena Stozice może pomieścić ponad 16 tysięcy kibiców i właśnie komplet obejrzy dzisiejsze spotkanie.
Biało-czerwoni w Lublanie będą mogli liczyć na wsparcie fanów. Wszystkie wejściówki, które miał do dyspozycji PZPN, również znalazły nabywców. Fani biało-czerwonych poznali już nazwisko pierwszego piłkarza, który zagra dziś ze Słowenią.
Bramkarzem na mecze wiosenne był Szczęsny, na jesienne - Fabiański. To nie jest łatwy wybór, ale takie jest zadanie selekcjonera - powiedział Brzęczek na konferencji prasowej.
Wciąż nie wiadomo, czy Kamil Glik zagra w Lublanie. Obrońca zmaga się z urazem mięśniowym i podczas rozpoczętego w niedzielę zgrupowania dotychczas nie trenował z drużyną.
Historia głównie na remis
Trzy z sześciu dotychczasowych spotkań piłkarskich reprezentacji Polski i Słowenii zakończyły się remisami. Biało-czerwoni ponadto dwa razy zwyciężyli i raz przegrali. Bilans bramek mają nieznacznie korzystny: 6-5.
Kolejne dwa mecze odbędą się w trakcie kwalifikacji Euro 2020, pierwszy już dziś.
Początek wzajemnych kontaktów miał miejsce w 1996 roku, kiedy drużyna prowadzona przez trenera Władysława Stachurskiego w Łodzi zremisowała 0:0. Dwa lata później w Warszawie ekipa Janusza Wójcika zwyciężyła 2:0, a jako pierwszy słoweńskiego bramkarza pokonał Wojciech Kowalczyk.
Następny mecz w lutym 2004 r., na neutralnym terenie w hiszpańskim San Fernando, zakończył się również wygraną polskich piłkarzy 2:0.
Dwie kolejne konfrontacje to kwalifikacje do mundialu 2010. Najpierw we Wrocławiu był remis 1:1, a porażka w rewanżu w Mariborze 0:3 nie tylko przekreśliła szanse na awans do turnieju w RPA, ale i oznaczała pożegnanie z biało-czerwonymi holenderskiego trenera Leo Beenhakkera, który został zwolniony przez ówczesnego prezesa PZPN Grzegorza Latę tuż po końcowym gwizdku.
Ostatni pojedynek rozegrano w listopadzie 2016 roku - mecz towarzyski we Wrocławiu zakończył się remisem 1:1.
Eliminacje startują na nowo
Słowenia to trudny rywal, ale nie możemy się go bać. Zagrajmy tak, jakby to był początek eliminacji, a będzie dobrze - powiedział obrońca piłkarskiej reprezentacji Tomasz Kędziora.
Od dwóch miesięcy spieramy się z kolegą klubowym Benjaminem Verbicem, kto zwycięży w Lublanie. W drużynie poszły nawet jakieś zakłady o wynik. Z pewnością chcielibyśmy wygrać w piątek. Nie możemy się bać Słowenii, mimo że to trudny rywal. Zagrajmy tak, jakby to był początek eliminacji, nie myślmy o wywalczonych punktach, a będzie dobrze - stwierdził 25-letni zawodnik Dynama Kijów podczas spotkania z dziennikarzami na zgrupowaniu w Warszawie.
Za wcześnie, aby mówić o turnieju finałowym w 2020 roku, bo jeszcze nie awansowaliśmy. To byłby brak szacunku dla rywali. Błędem byłoby myślenie, że już wygraliśmy eliminacje. Gdybyśmy przegrali najbliższe dwa mecze, nasza sytuacja byłaby zupełnie inna. Oczywiście nie można zakładać, że poniesiemy porażki, ale w piłce wszystko jest możliwe. Z pewnością jesteśmy na dobrej pozycji, gramy też dobrze i mamy wystarczające umiejętności i doświadczenie, by uzyskać korzystne wyniki w spotkaniach ze Słowenią i Austrią - mówił Grzegorz Krychowiak jeszcze przed wylotem do Lublany.
Jesteśmy gdzieś w połowie drogi, bo trzeba zdobyć 20 punktów, aby awansować. Ale też zagraliśmy dopiero mniej niż połowę meczów. Dwa pozytywne wyniki we wrześniu ustawią nas już na ostatniej prostej. To bardzo ważne spotkania, trzeba szanować rywali, dlatego w tym momencie koncentrujemy się na wygraniu eliminacji, a nie na tym, co możemy osiągnąć w turnieju finałowym - dodał bramkarz Wojciech Szczęsny.
Po czterech kolejkach w grupie G eliminacji Euro 2020 Polska prowadzi z kompletem zwycięstw. Dalej sklasyfikowane są Izrael - siedem i Austria - sześć punktów. Słowenia jest czwarta z dorobkiem pięciu punktów.