Adam Małysz cudem uratowany od kolejnego blamażu. Na mamuciej skoczni w Harrachovie polski mistrz skoczył tylko 130 metrów. Na jego szczęście jury odwołało konkurs. Wszystko przez pogodę. Warunki były bardzo trudne, ale moje skoki też nie należały do udanych - powiedział po zawodach mistrz z Wisły.
Sędziowie zdecydowali się na ten krok ponieważ w czeskim Harrachovie zerwał się silny, zmienny wiatr i zaczął padać deszcz. W takich warunkach loty na odległość ponad 200 metrów stałyby się bardzo niebezpieczne.
Do chwili przerwania prowadził Niemiec Martin Schmitt - 200 m, drugi był Rosjanin Dmitrij Wasiliew - 200 m, a trzeci Simon Ammann. Kamil Stoch uzyskał 190,5 m i miał zapewniony awans do drugiej serii. Stefan Hula wylądował na 164,5 m, a Małysz na 130 m.
Jury próbowało ponownie rozegrać konkurs. W powtórzonej pierwszej serii skoki oddało 20 zawodników. Najdalszą odległość - 188,5 m uzyskał Szwajcar Guido Landert. Drugi wynik miał Słoweniec Robert Kranjec - 186 m, trzeci Austriak Roland Mueller - 185,5 m. Kamil Stoch osiągnął 172 m, a Stefan Hula 159,5 m.
Pogoda była jednak bezlitosna. Co chwilę przerywano konkurs. Ostatecznie zdecydowano o odwołaniu zawodów.
Adam Małysz na szczęście nie musiał już po raz drugi walczyć z czeskim mamutem i własnymi słabościami. A te widać gołym okiem i to nie od dziś. Decyzja trenerów o wyjeździe do Harrachova była chyba błędem, bo gdy nie ma się formy, na mamuciej skoczni niewiele można zdziałać. Trudno więc liczyć na odrodzenie Małysza w niedzielę.