"Po pierwszej serii nie było różowo, ale trzeba pamiętać, że konkurs to jest osiem skoków, czterech zawodników i walka do samego końca" - powiedział Dawid Kubacki po tym, jak Polacy zajęli drugie miejsce w konkursie drużynowym Letniej Grand Prix w Zakopanem. Wygrała Japonia.
Kubacki przyznał, że w sobotnim konkursie było trochę dramaturgii, ponieważ piąta pozycja po pierwszej serii, a zwłaszcza spore różnice punktowe, nie wskazywały na możliwość stanięcia na podium.
Na początku nie rysowało się to w jakichś różowych barwach, ale trzeba pamiętać, że konkurs to jest osiem skoków, czterech zawodników i walka do samego końca. Myślę, że dzisiaj dobitnie pokazaliśmy, że jest w nas prawdziwy sportowy duch i że nie wolno się poddawać - ocenił.
Wiedziałem, że jak to w sporcie - nie ma wygranych czy przegranych przed końcem zawodów, a my już nie raz pokazaliśmy, że potrafimy się z takich jak dziś pozycji odbudować i zakończyć start medalem. Czy jutro będzie podobnie? Zobaczymy - dodał zawodnik TS Wisła Zakopane.
Kamil Stoch powiedział, że jest zadowolony z postawy drużyny. Myślę, że w pewnym momencie byliśmy bardzo mocno sportowo zezłoszczeni, no może oprócz Dawida, który skakał z nas najlepiej. No ale każdy czuł, że stać go na więcej i nie pokazaliśmy wszystkiego tego, co w tym momencie potrafimy. Tym bardziej było to denerwujące, że wczorajsze kwalifikacje i dzisiejsza seria próbna wyszły nam dobrze, a tu pierwsza kolejka była wręcz niemrawa. Ta złość sprawiła, że w drugiej serii było już zdecydowanie lepiej, każdy z nas zrobił co tylko mógł i starczyło na drugie miejsce.
Zapytany o niedzielny konkurs skoczek z Zębu stwierdził, że trudno prognozować. Jesteśmy w dobrej dyspozycji, a Dawid, powiedziałbym że w super, więc jeżeli damy z siebie wszystko na co nas stać, to na pewno będzie miło - podsumował Stoch.
Piotr Żyła stwierdził krótko: Nie był to mój najlepszy dzień, zwłaszcza ten pierwszy skok, ale na szczęście koledzy mnie uratowali. Jeżeli chodzi o jutrzejszy start, to na pewno będę pracował nad tym, żeby nie popełnić dzisiejszych błędów.
Jakub Wolny przyznał, że sytuacja była nerwowa. Po pierwszej serii może nie było jakiegoś horroru, ale na pewno nikt z nas nie był zadowolony. Za to w drugiej naprawdę pokazaliśmy na co nas stać i to cieszy - podkreślił. Dodał, że jego pierwszy skok nie był najlepszy. I nie do końca mogę to zwalić na warunki. W drugiej jednak było pod każdym względem znacznie lepiej i tak właśnie chciałbym zaprezentować się w konkursie indywidualnym - zapewnił zawodnik LKS Klimczok Bystra.
Trener Michal Doleżal przyznał, że bardzo przeżywał przebieg zawodów. Więcej takich konkursów, a serce mogłoby nie wytrzymać - powiedział ze śmiechem. Zrobiło się trochę nerwowo, ale ostatecznie muszę pochwalić całą czwórkę, bo walczyli do końca. Zwłaszcza Dawida, że utrzymał w tej stresującej sytuacji poziom z treningu, co naprawdę nie jest łatwe. Przy skokach Piotrka i Kuby panowały niekorzystne warunki, a do tego ich skoki nie były do końca takie, na jakie ich stać - ocenił.
Zapytany o miejsca swoich podopiecznych w konkursie indywidualnym, czeski szkoleniowiec odparł, że "jeżeli skoczą tak jak w treningu, to będzie dobrze".
W niedzielę na Wielkiej Krokwi wystąpi w nim siedmiu Polaków. Oprócz Stocha, Kubackiego, Żyły i Wolnego będą skakać także: Aleksander Zniszczoł, Maciej Kot i Stefan Hula.
Po trzech indywidualnych konkursach LGP w klasyfikacji generalnej prowadzi Słoweniec Timi Zajc - 200 pkt, przed Niemcem Karlem Geigerem - 172 i Rosjaninem Jewgienijem Klimowem - 105. Najlepszy z Polaków Kubacki jest siódmy - 80 pkt.