Lech Poznań awansował do finału piłkarskiego Pucharu Polski, eliminując w półfinale pierwszoligowe Zagłębie Sosnowiec. "Kolejorz", który w pierwszym pojedynku na własnym stadionie odniósł skromne zwycięstwo 1:0, we wtorkowym wyjazdowym rewanżu zremisował z Zagłębiem 1:1. W środę w drugim półfinale Legia Warszawa zagra w Bydgoszczy z Zawiszą. Stołeczny klub ma sporą zaliczkę po zwycięstwie 4:0 w pierwszym spotkaniu.
We wtorkowe południe piłkarze beniaminka 1. ligi Zagłębia Sosnowiec, którzy mają ostatnio kłopoty w swojej klasie rozgrywkowej, stanęli przed szansą rehabilitacji w oczach swoich kibiców. Pierwszy półfinałowy mecz wprawdzie przegrali, ale nikłe rozmiary porażki, jak i nierówna postawa ekstraklasowego rywala w lidze mogła dawać sosnowiczanom nadzieję na awans do finału PP.
Od początku rewanżowego spotkania gospodarze, niesieni dopingiem kompletu kibiców, ruszyli do przodu. Zaczęli imponująco - po silnym uderzeniu Sebastiana Dudka z rzutu wolnego bramkarz "Kolejorza" z trudem wybił piłkę na róg. Później jednak tak różowo już nie było. Mistrzowie Polski, prowadzeni przez byłego gracza Zagłębia Jana Urbana, długo spokojnie budowali akcje. Nie pozwalali zagrozić swojej bramce, byli natomiast blisko objęcia prowadzenia, kiedy w zamieszaniu po rzucie rożnym gospodarzy uratował słupek, a później Wojciech Fabisiak musiał obronić potężne uderzenie Darko Jevtica.
Po przerwie sosnowiczanie znów zaatakowali. Ich trener Artur Derbin cały czas pokazywał im "kierunek natarcia", a w polu karnym Lecha kilka razy było niebezpiecznie. Goście jednak - podobnie jak w pierwszej połowie - przetrwali napór Zagłębia, a w 70. minucie wyprowadzili szybką akcję - Maciej Gajos zmylił obrońców i technicznym strzałem nie dał szans Fabisiakowi.
Mimo trudnej sytuacji sosnowiczanie nie odpuszczali. W końcu w 82. minucie rezerwowy Adrian Paluchowski, który pojawił się na boisku zaledwie trzy minuty wcześniej, wykorzystał sytuację sam na sam z Jasminem Buricem.
Zagłębie zajmuje czwarte miejsce w tabeli 1. ligi, Lech jest szósty w ekstraklasie, ale tej różnicy nie było we wtorek widać na boisku. W tej edycji Pucharu Polski sosnowiczanie wyeliminowali już zresztą dwie ekstraligowe drużyny: Górnika Zabrze (3:1 u siebie w 1/16 finału) i Cracovię (w ćwierćfinałowym dwumeczu).
Jan Urban, trener Lecha Poznań: "Wiedzieliśmy, co może nas czekać w Sosnowcu po skromniej wygranej na własnym boisku. Znaliśmy różnice między nami - nie tylko, jeżeli chodzi o klasę rozgrywkową, ale i umiejętności. Ale Zagłębie pokazało, że w Pucharze Polski jest w stanie napsuć dużo krwi każdemu. Nieprzypadkowo wcześniej wyeliminowało dwa ekstraklasowe zespoły, a z nami walczyło jak równy z równym. My z kolei osiągnęliśmy to, co chcieliśmy, czyli awansowaliśmy do finału. Przed nami jeszcze dużo trudnych spotkań w lidze, gdzie też mamy szansę, by zakwalifikować się do europejskich pucharów".
Artur Derbin, trener Zagłębia Sosnowiec: "Chciałbym podziękować mojej drużynie za piękną przygodę w Pucharze Polski. Każdy z rozegranych meczów miał swoją dramaturgię i z każdego możemy być dumni. Dziś zagraliśmy wreszcie na miarę oczekiwań swoich i naszych kibiców. Chłopcy włożyli w mecz dużo zdrowia, ale niestety w tym roku finał jest jeszcze nie dla nas. Życzyłbym sobie, żeby w przyszłym sezonie nasza pucharowa przygoda trwała przynajmniej tak długo. Po stronie pozytywów jest jeszcze to, że strzeliliśmy bramkę Lechowi, który w tej edycji wcześniej żadnej nie stracił. Było to piłkarskie święto i mam wrażenie, że wychodzimy na prostą".
(edbie)