"Siła zespołu jest duża. Czekamy tylko na dobre wieści rano, które umożliwią pójście do góry" - mówi RMF FM z bazy pod K2 (8611 m n.p.m.) kierownik polskiej zimowej wyprawy Krzysztof Wielicki. Polscy himalaiści chcą wejść na ten ostatni niezdobyty zimą 8-tysięcznik. "Dzisiaj był dzień przerwy, ponieważ pogoda raczej nie sprzyjała naszym planom. Jutro ma się poprawić" - dodaje Wielicki w rozmowie z naszym dziennikarzem Michałem Rodakiem. Polacy dotarli dotąd na wysokość 5900 metrów. Kilkaset metrów wyżej chcą teraz postawić obóz pierwszy. "Wtedy będzie można się tam przespać, co jest bardzo ważne dla naszej aklimatyzacji" - wyjaśnia kierownik wyprawy. "Wydaje mi się, że uczestnicy zdają sobie sprawę, że jest to jedno z największych wyzwań i nie będą odpuszczać" - podkreśla. Opowiada też o życiu w bazie, własnych planach ruszenia w górę oraz wsparciu, które płynie pod K2 z Polski.

Michał Rodak: Panie Krzysztofie, wczoraj udało się wyjść na wysokość 5900 metrów, dzisiaj mieliście dzień przerwy. Jakie są dalsze plany na najbliższe dni - na jutro i pojutrze?

Krzysztof Wielicki: Dzisiaj był dzień przerwy, ponieważ pogoda raczej nie sprzyjała naszym planom. Mając dosyć dokładne prognozy, które otrzymujemy ze świata, wychodzi na to, że jutro ma się poprawić. Właściwie pierwsze sygnały dzisiaj już było widać, ponieważ jest trochę ciszej. Już tam tak nie huczy w górze, co by oznaczało, że rzeczywiście poprawi się pogoda i jutro chyba wyruszy mocny zespół, po to żeby kontynuować zabezpieczenie naszej drogi linami poręczowymi, bo to jest taki główny cel, żeby doprowadzić liny do miejsca letniego obozu drugiego, gdzieś 6200-6300 metrów. Jak wszystko dobrze pójdzie, sprzęt w górze jest, chętni do walki są, czekamy tylko na dobre wieści rano, które umożliwią pójście zespołowi do góry. Mam nadzieję, że jutro - jeśli pogoda dopisze - ten zespół dotrze do mniej więcej 6200-6300 metrów.

A jest szansa, według tej prognozy, na to, żeby w najbliższych dniach to dłużej się utrzymało...

...tak, tak...

...czy raczej to już jest loteria i patrzenie z dnia na dzień?

Oczywiście nie jest to taka pogoda, jaką chcielibyśmy mieć, ale jest na tyle dobra, że myślę, że umożliwi w najbliższych 2-3 dniach założenie obozu właśnie na wysokości 6200-6300. Jest to tak zwany obóz drugi, dla nas będzie obozem pierwszym, bo w zasadzie klasycznego pierwszego nie będziemy zakładać, ale to będzie bardzo ważny moment, bo jeśli powstanie obóz, to staną namioty, a więc dają możliwość ewentualnie przespania się tam i aklimatyzacji dalszej uczestników. W tej chwili koledzy po akcji górskiej wracają do bazy, natomiast jak założymy obóz z namiotami, wtedy będzie można się tam przespać, co jest bardzo ważne dla naszej aklimatyzacji.

Dotychczas były cztery wyjścia w górę...

Tak.

To zgodnie z planem, czy przyjeżdżając liczyliście na więcej?

Nie, nie spodziewaliśmy się wiele więcej, wiedząc jaka jest pogoda w styczniu, bo jest bardzo niesprzyjająca, więc myślę, że jak na to, co zrobiliśmy, to i tak dużo.

Z tego, co wiemy, to na razie Janusz Gołąb wychodził w górę dwa razy, Denis Urubko trzy razy. Oni przejęli pałeczkę w tej początkowej fazie...

Mają większą chęć może, to jest raz. Poza tym, wie pan, troszeczkę naszych kolegów miało problemy z przeziębieniami. Nie są to jakieś poważne sprawy, ale jednak nie chcemy, żeby ktoś, kto jest przeziębiony, koniecznie musiał brać udział w akcji. Lepiej 2-3 dni w bazie, po to żeby doprowadzić się do dobrego zdrowia i ruszyć... Poza tym też ta pogoda była tak w kratkę i akurat nie pasowało za bardzo niektórym wychodzenie, ale teraz myślę, że będzie lepiej.

Czyli to z tego właśnie wynikało, że reszta jeszcze nie wychodziła - z tych drobnych problemów zdrowotnych?

Tak, tak można powiedzieć.

A pan kiedy rusza? Bo kiedy rozmawialiśmy we wrześniu, to mówił pan, że nie chce tylko siedzieć w bazie, tylko wychodzić do góry.

No tak, ale wie pan... Jeszcze nie wszyscy wyszli z bazy, więc może najpierw niech ci, którzy mają tam większe zadania w górze do wykonania, niech je najpierw wykonają, a potem może ja się zdecyduję, a jest tu trochę różnych, ważnych innych spraw w bazie. Jak to się mówi - nie wychodzić przed szereg, więc nie wychodzę.

Właśnie, a jak toczy się życie w bazie?

W bazie życie jest świetne. Według mojej oceny, jeśli porównam to do komfortu, kiedy tu byliśmy pierwszy raz w 1987 roku, to jest to niebo a ziemia. Czasem tu kolegom opowiadam jak to było. W tej chwili mamy piękną kopułkę, ciepłą, można poczytać książkę, jeszcze jakieś zaległe tygodniki, można zagrać w karty... Wszyscy, może nie wszyscy, ale większość ma przed sobą te przyrządy dzisiejszego dnia, czyli jakieś tablety, komputery. Trochę mamy wi-fi, więc można się komunikować z bliskimi, ze światem. To fajnie. Ja uważam, że komfort jest ważny. Oby tylko nie dekoncentrował, natomiast może też daje trochę sił do tego, żeby pomyśleć o wielkim wyzwaniu, bo wydaje mi się, że uczestnicy wyprawy zdają sobie sprawę, że jest to jedno z największych wyzwań i nie będą odpuszczać.

Z jednej strony to jest fajne, bo wrzucają zdjęcia, filmy i jest tego dużo, ale z drugiej strony - nigdy wcześniej to wszystko nie było dla nas tutaj aż tak na wyciągnięcie ręki...

Wie pan co, nic już nie jest tak jak kiedyś, ale musimy się z tym pogodzić, że kiedyś było inaczej. Niemniej siła zespołu jest duża i myślę, że mimo tego, że siedzimy czasem i gdzieś tam surfujemy, to każdy jednak wie, że jest wielkie zadanie przed nami i wydaje mi się, że jak tylko się poprawi trochę pogoda, to ruszymy do góry.

A jak sobie radzą ci, którzy są pierwszy raz na długiej wyprawie zimowej na 8-tysięcznik?

Z tych, którzy pierwszy raz są zimą, to jest Maciek Bedrejczuk. Już był w górze i sobie świetnie radzi. Piotrek Tomala prawdopodobnie pojutrze wyjdzie. Marek Chmielarski też nie był zimą - wychodzi jutro. Pierwsze ich zderzenia z zimą, ale Piotrek już był w górze, to już wie jak to wygląda... Marek Chmielarski również jutro pójdzie, rwie się do góry, bo widać chce dostać wiatr w oczy. Bardzo dobrze, bo trzeba to doświadczenie jakoś zbierać, prawda? Reszta jest bardzo doświadczona w zimowych wyprawach, więc nie spodziewali się i ja się też nie spodziewałem, że będzie inaczej. Pogoda zawsze tu jest taka sama.

A w porównaniu do 2003 roku, od ostatniego pobytu, coś tam się zmieniło, jeśli chodzi o warunki? Jest jeszcze więcej lodu, niż było wtedy?

Nie, nie ma. Ja nie widzę żadnej różnicy. Tu wszystkie zimy są takie same, w Karakorum szczególnie i nie widzę tu jakiejś różnicy.

Gdy czyta się komentarze do wrzucanych w internecie tekstów o wyprawie, wsparcie i zainteresowanie tutaj jest ogromne, więc jeśli nie dociera, to przekazuję w imieniu wszystkich.

Ja myślę, że dociera. Nawet docierają do nas głosy z Hiszpanii, z innych krajów, od ludzi zupełnie niezwiązanych z naszym środowiskiem, którzy nam kibicują. Myślę, że to powinno być ważne dla naszego zespołu. Powinni sobie zdawać sprawę z tego, że rzeczywiście stają przed wielkim zadaniem i warto byłoby skorzystać z tego. Wszystkich słuchaczy pozdrawiamy serdecznie!