Kamil Stoch podczas sobotniego spotkania z kibicami w Zębie podkreślił, że na rodzinę zawsze może liczyć. Potwierdzili to jego żona Ewa i ojciec Bronisław.

Tej zimy czterokrotny olimpijczyk do dwóch mistrzowskich tytułów z Soczi dołożył: złoty indywidualny i brązowy drużynowy medal igrzysk w Korei, srebrny krążek indywidualny i brązowy w drużynie w mistrzostwach świata w lotach w Oberstdorfie. Wygrał również wszystkie konkursy Turnieju Czterech Skoczni, norweski cykle Raw Air i Planica 7. Podczas ostatniego konkursu Pucharu Świata w Słowenii odebrał też drugą w karierze Kryształową Kulą.

Skoczek z Zębu na każdym kroku zaznacza, jak wielką rolę w tych i wcześniejszych sukcesach odgrywają jego najbliżsi. Ponieważ tak też było podczas spotkania w najwyżej położonej wsi w Polsce (od 900 do 1040 m.n.p.m), o zdanie w tej sprawie zapytano Ewę, z którą Stoch ożenił się w 2010 roku.

Stanowimy zgraną parę, lubimy więc spędzać ze sobą jak najwięcej czasu. Udało się nam znaleźć na to patent, czyli Kamil pracuje dla mnie, a ja dla niego. Jestem jego menedżerką i mamy swój klub Eve-nement, działamy razem i teoretycznie tego bycia ze sobą mamy więcej. Teoretycznie, bo gdy jemu lepiej idzie, to ja mam sporo roboty i te wspólne chwile są znacznie ograniczone. W momentach, gdy jego forma jest daleka od tej wymarzonej, to ja mam więcej Kamila, chociaż nie ukrywam, że wtedy towarzyszą mi bardzo mieszane uczucia - wyjaśniła Bilan-Stoch.

A jak towarzyszka życia multimedalisty igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata radzi sobie z popularnością męża? Nie mam z tym większego problemu, ponieważ postrzegam go przede wszystkim jako człowieka niezwykle skromnego. On tylko dodatkowo stał się gwiazdą, bo na co dzień to po prostu chłopak, który zawsze jest sobą - podkreśliła.

Bywają też jednak porażki. Czy wtedy jest trudniej? W takich momentach jestem po prostu kobietą i żoną. Staram się być przy nim i wspierać, jak tylko najlepiej potrafię - stwierdziła krótko.

Ojciec skoczka, Bronisław, jest psychologiem. Czy to pomagało w wychowaniu syna oraz córek Anny i Natalii? Na pewno w jakiś sposób tak, ale przede wszystkim wraz z żoną jesteśmy rodzicami, którzy starali się zaszczepić dzieciom pewne zasady i wspierać je w każdym dobrym, czy gorszym okresie życia - powiedział PAP Stoch senior.

Na czym dzisiaj polega to wsparcie? Jeżeli chodzi o Kamila, to my jako rodzice, jako cała rodzina, czując te jego emocje, zmiksowane przecież w ciągu jego wieloletniej kariery, po prostu z nim jesteśmy. Oczywiście nic na siłę, ale w każdym momencie, gdy tylko on tego potrzebuje. Wie więc i czuje, że trwamy przy nim na dobre i na złe, nie występując nigdy z pretensjami, czy nagłym oczekiwaniem, jak to się zdarza np. kibicom - wyliczał ojciec skoczka.

Dodał, że osiągnięcia syna nie tylko cieszą rodzinę ale i napawają dumą. I autentycznym podziwem dla tego co, ale przede wszystkim jak robi. Bo tu nie chodzi, żeby tylko skakać z radości po jednej czy drugiej wygranej, ale i też okazać szacunek dla bardzo ciężkiej pracy, którą wykonuje, aby osiągnąć założone cele - podsumował Bronisław Stoch.

(az)