Nie milkną echa weekendowych zawodów Pucharu Świata w skokach narciarskich w Wiśle. Kilku zawodników nie zdołało utrzymać równowagi przy lądowaniu i zaliczyło wypadek. „Wydaje mi się, że zasłużyliśmy już sobie na to, żeby zawody odbywały się u nas w normalnym, zimowym terminie” – mówi w wywiadzie dla Onetu Andrzej Wąsowicz szef komitetu organizacyjnego Pucharu Świata w skokach narciarskich w Wiśle.

Tegoroczne zawody Pucharu Świata w Wiśle nie przebiegały tak, jakby tego sobie życzyli organizatorzy i zawodnicy. Konkursy były rozgrywane w zmiennych warunkach wietrznych. Stąd wzięły się problemy skoczków. Wielu zawodników z czołówki nie potrafiło oddać dalekiego skoku. Kłopoty miał między innymi Piotr Żyła.

Polak zaliczył w niedzielę groźny upadek. Po skoku na 119 metr Polak stracił równowagę i przewrócił się przy lądowaniu. Lekarz kadry szybko jednak stwierdził, że nie ma przeciwskazań, by Żyła wystąpił w kolejnych. Pytany o tę sprawę Andrzej Wąsowicz szef komitetu organizacyjnego Pucharu Świata w skokach narciarskich w Wiśle stwierdził, że "nie wie, czy osoby, które utrzymywały zeskok, nie przesadziły z ilością środków chemicznych".

Po zawodach pojawiły się krytyczne głosy skoczków, którzy mówili, że zawody zostały rozegrane o złej porze, gdy wiał najmocniejszy wiatr. "To było tak fair, jak granie w piłkę nożna jedenastu na pięciu" - stwierdził Stefan Kraft, który zakończył konkurs na 21. pozycji. Pretensje miał też Markus Eisebichler.

"Z pozycji Krakowa czy Warszawy nie widać tej naszej ciężkiej pracy"

Z trudności, jakie pojawiły się w czasie rozgrywania konkursu bardzo dobrze zdaje sobie sprawę Andrzej Wąsowicz. W rozmowie z Onetem podkreślił, że jego pracownicy zrobili wiele, by doprowadzić skocznię do stanu używalności, ale problemów nie udało się uniknąć.  


Otwarcie przeniesienia terminu zawodów w Wiśle w przyszłym sezonie domagał się Peter Prevc. Głosy o tym, że inauguracja Pucharu Świata nie powinna odbywać się w Polsce słychać było również w Wiśle. Mimo krytyki Wisła wciąż figuruje w kalendarzu FIS jako miejsce rozegrania pierwszego konkursu PŚ w sezonie 2020/2021

Ten wstępny kalendarz może się jeszcze zmienić. Zazwyczaj otrzymuje pozytywne oceny za organizację konkursów w Wiśle. Wydaje mi się, że zasłużyliśmy już sobie na to, żeby zawody odbywały się u nas w normalnym, zimowym terminie. Myślę tutaj o konkursach pod koniec stycznia, na początku lutego. Wtedy nie było tak dużego wysiłku fizycznego i finansowego. Może nasi przedstawiciele w komisji FIS uważają, że powinniśmy się tak wystawiać. Tyle tylko, że z pozycji Krakowa czy Warszawy nie widać tej naszej ciężkiej pracy po nocach. Utożsamiam się z moimi pracownikami, którzy przez kilka tygodni pracowali dniami i nocami nad przygotowaniem skoczni. Zadaję sobie też retoryczne pytanie  - podkreślił Wąsowicz.

Zwycięstwo Austriaków i Tande

W niedzielnych, indywidualnych zawodach najlepiej poradził sobie Daniel Andre Tande, który za skoki na odległość 127 i 129 m otrzymał notę 241,4 pkt. Norweg zdecydowanie wyprzedził Słoweńca Anze Laniska i Kamila Stocha, plasujących się na półmetku na 9. i 12. pozycji.

W konkursie drużynowym triumfowali Austriacy, na drugiej pozycji uplasowali się Norwegowie, a trzecie miejsce zajęli Polacy w składzie: Piotr Żyła, Jakub Wolny, Kamil Stoch i Dawid Kubacki.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Norwegowie odkryli tajemnicę długich skoków Kobayashiego. „To wyjątkowo trudne”