Amerykański golfista Tiger Woods stał się obiektem niecodziennego ataku. Jeden z kibiców rzucił w jego stronę hot dogiem.

Tiger Woods z pewnością nie zaliczy tego sezonu do udanych. I nie chodzi tylko o jego formę sportową. W ubiegłą niedzielę Amerykanin został zaatakowany przez jednego z widzów rozgrywanego w Kalifornii Frys.com Open. Narzędziem ataku był... hot dog.

Woods przygotowywał się do uderzenia, kiedy nagle mężczyzna wykrzykując imię mistrza, "wystrzelił" w jego stronę bułkę z parówką. Na szczęście nietypowy pocisk chybił celu, a ochrona szybko obezwładniła napastnika.

Nie zdradzono danych kibica. Władze poinformowały jednak, że prawdopodobnie był pijany. Został aresztowany.

Sam zawodnik komentując incydent stwierdził, że atakującemu chodziło zapewne o zaistnienie w mediach. Bardziej dosadny w swojej opinii był dyrektor ochrony turnieju Dan Diggins, który określił napastnika mianem idioty.

Woods, dla którego był to pierwszy występ po dwumiesięcznej przerwie, przyzwyczaił się, że kibice często odnoszą się do niego negatywnie. Jest to pokłosie seksskandalu, który wybuchł po tym, jak światło dzienne ujrzały informacje o zdradach, jakich zawodnik dopuszczał się wobec swojej wieloletniej małżonki. Był to jednak pierwszy raz, kiedy ktoś sforsował ochronę i próbował zaatakować go fizycznie.