Dzisiaj rezultaty ostatniej tegorocznej rundy mistrzostw świata, wyścigu Formuły 1 o Grand Prix Abu Zabi na torze Yas Marina dadzą dopiero odpowiedź na pytanie, który kierowca zostanie mistrzem 2016 roku.
O tytuł walczą dwaj kierowcy zespołu Mercedes GP, jego obrońca Brytyjczyk Lewis Hamilton i Niemiec Nico Rosberg. Pierwszy z nich już trzy razy był mistrzem świata, drugi walczy o to trofeum po raz pierwszy.
Przed wyścigiem w Abu Zabi Niemiec wyprzedza Brytyjczyka o 12 punktów i zagwarantuje sobie końcowy triumf, niezależnie od wyniku Hamiltona, jeśli stanie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich na podium. Nawet gdy wygra Hamilton, Rosbergowi wystarczy trzecie miejsce.
W poprzednim sezonie przed wyścigiem w Abu Zabi sytuacja była jasna, wszystkie miejsca na podium były już wcześniej rozdane. Mistrzem świata po raz drugi z rzędu, a trzeci w karierze został Hamilton. Wyścig wygrał Rosberg, drugi ze stratą ponad 8 s przyjechał Hamilton, a na najniższym stopniu podium stanął Fin Kimi Raikkonen z Ferrari.
Natomiast dwa lata temu sytuacja była podobna do tegorocznej. Walka o tytuł trwała do ostatniego wyścigu. Wygrał go Hamilton i dopiero wtedy zapewnił sobie triumf w MŚ.
Sobotnią rywalizację o pole position wygrał Hamilton, obok niego na starcie stanie Rosberg. Obaj kierowcy niemieckiego teamu, o których wiadomo, że nie darzą się wielką sympatią, nie kryją, że chcą walczyć o zwycięstwo. Kierownictwo ekipy ostrzega ich jednak, aby w ferworze walki nie doprowadzili do kolizji. Zdarzyły się one w tym roku już dwa razy - podczas GP Hiszpanii i Austrii. W drugim przypadku Rosberg stracił wygraną na ostatnim okrążeniu.
Oczekujemy od nich uczciwej walki, niech wygra lepszy - deklaruje szef teamu Toto Wolff.
(łł)