Kierowcy Ferrari Niemiec Sebastian Vettel i Fin Kimi Raikkonen zajęli dwa czołowe miejsca w wyścigu o Grand Prix Węgier na torze Hungaroring, 11. rundzie mistrzostw świata Formuły 1. Vettel umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej. Trzeci na mecie był inny reprezentant Finlandii Valtteri Bottas, a czwarty - główny rywal Niemca w walce o tytuł Brytyjczyk Lewis Hamilton (obaj Mercedes GP).
Przed niedzielną rywalizacją Vettel miał punkt przewagi w klasyfikacji generalnej nad Hamiltonem. Teraz strata Brytyjczyka wzrosła do 14. Do końca sezonu pozostało jeszcze dziewięć wyścigów. Następny odbędzie się w Belgii 27 sierpnia.
Vettel startował z pole position, za sobą miał kolegę z zespołu. Z trzeciej pozycji ruszał Fin Valtteri Bottas (Mercedes GP), z czwartej - Hamilton, a z kolejnych - zawodnicy Red Bulla Holender Max Verstappen i Australijczyk Daniel Ricciardo. Pierwsza piątka zachowała swoje miejsca do końca wyścigu, ale nie bez zawirowań.
Hamilton już na starcie stracił dwie pozycje, wyprzedzony przez Verstappena i Ricciardo. Chwilę później kierowcy Red Bulla stoczyli "bratobójczą" walkę, w której doprowadzili do kolizji. W jej wyniku Australijczyk musiał wycofać się z wyścigu, a Holender dostał karę 10-sekundowego postoju w alei serwisowej. Dzięki temu Hamilton nie musiał już martwić się o stratę z początkowej fazy wyścigu.
Sytuacja nie wyglądała jednak dobrze dla trzykrotnego mistrza świata. Brytyjczyk nie miał łączności radiowej z zespołem (słyszał komunikaty, ale nie mógł odpowiadać), tracił trzy pozycje do Vettela, z którym walczy o tytuł mistrzowski, a przed sobą miał kolegę z teamu Bottasa.
Po połowie dystansu Mercedesowi GP udało się naprawić radio, a ponadto kierownictwo nakazało Finowi, aby przepuścił Hamiltona i dał mu szansę nawiązania walki z Raikkonenem i Vettelem.
Masz na to pięć okrążeń - usłyszał Hamilton w instrukcjach od inżyniera wyścigowego. Czyli nie ma presji - przyszła odpowiedź.
W tym czasie nie poczynił żadnych postępów, ale uzyskał kilkusekundową przewagę nad Bottasem, dlatego pozwolono mu pozostać na trzecim miejscu przez kolejne pięć "kółek". Ostatecznie obaj kierowcy Ferrari utrzymali swoje czołowe lokaty, a Hamilton w geście fair play oddał pozycję na podium Bottasowi.
Podziękowania dla Lewisa za dotrzymanie słowa - powiedział przez radio Fin.
Vettel, który odniósł 46. zwycięstwo w karierze, sam miał swoje problemy. Przez ponad połowę wyścigu zmagał się z drobną awarią układu kierowniczego, przez co jego tempo było słabsze niż rywali. Z tego powodu denerwował się Raikkonen, który chciał uciec zawodnikom Mercedesa, ale nie potrafił wyprzedzić kolegi z drużyny na wąskim i krętym torze pod Budapesztem.
Jestem winny Kimiemu ogromną przysługę. Na pewno mógł jechać szybciej - przyznał Niemiec, który walczy o piąty tytuł mistrzowski.
W klasyfikacji konstruktorów wciąż prowadzi Mercedes GP. Niemiecki zespół zgromadził 357 punktów, a wicelider Ferrari ma o 39 mniej.
(łł)