Piłkarze Realu Madryt pokonali Atletico 4:1 w finale Ligi Mistrzów w Lizbonie. Jeszcze w 90. minucie prowadził zespół Diego Simeone, ale do wyrównania doprowadził Sergio Ramos. W dogrywce na boisku istniała już tylko jedna drużyna.
Zapis relacji minuta po minucie możecie przeczytać TUTAJ!
Pierwsze minuty to sporo gry w środku pola. Real próbował opanować tą strefę boiska, kontrolować piłkę. Atletico próbowało przerywać ataki rywali i kilkoma szybkimi podaniami przenieść się pod bramkę Ikera Casillasa. Jednak poza jednym rzutem wolnym w polu karnym Realu było dość spokojnie. Pracy nie miał także Thibaut Courtois.
Nie minęło nawet 9 minut i mimo braku bramki doczekaliśmy się sensacji. Z boiska zszedł Diego Costa, który w ostatnich dniach intensywnie się leczył, by zdążyć na finał. Napastnik Atletico trafił pod opiekę serbskiej lekarki, która przygotowała dla niego lek z końskiego łożyska. Jak się okazało, efekt był mizerny. Reprezentanta Hiszpanii zastąpił Adrian.
Pierwszy celny strzał oddał dopiero w 23. minucie Luka Modrić, ale było to bardziej zbyt głębokie dośrodkowanie z rzutu wolnego i Courtois spokojnie złapał piłkę. Pięć minut później belgijskiego bramkarza sprawdził z wolnego Cristiano Ronaldo, ale ponownie nie było to zbyt trudne do obrony uderzenie. W 31. minucie gola mógł strzelić Gareth Bale. Po fatalnym podaniu jednego z obrońców Atletico Walijczyk pomknął w stronę bramki rywali; uderzył po ziemi, ale minimalnie niecelnie.
I kiedy wydawało się, że przewaga Realu rośnie, bramkę zdobyło Atletico. Po rzucie rożnym błąd popełnił Casillas. Wyszedł z bramki, źle zinterpretował to, co dzieje się w jego polu karnym, a Diego Godin (ten sam, który przed tygodniem trafił w meczu z Barceloną i zapewnił Atletico mistrzostwo Hiszpanii) uderzył piłkę głową nad bezradnym golkiperem Realu. Ten jeszcze gonił futbolówkę, ale nie był w stanie uratować sytuacji.
W drugiej połowie, zgodnie z oczekiwaniami, gracze Atletico bardzo mądrze bronili się praktycznie nie zostawiając gwiazdom Realu miejsca na rozegranie piłki. W dużej mierze dlatego, że Cristiano Ronaldo, Karim Benzema, czy Bale grali dość bezproduktywnie. Agresywna, waleczna gra, która była przez cały sezon wyznacznikiem zespołu trenera Diego Simeone, przynosiła efekty.
W 52. minucie lewym skrzydłem przedarł się jednak Di Maria i wywalczył rzut wolny. Uderzał Ronaldo i Courtois musiał z wysiłkiem wybić piłkę na rzut rożny. Napór "Królewskich" rósł z każdą minutą. W 61. minucie niewiele do szczęścia zabrakło Benzemie, który zamykał akcję po dośrodkowaniu Sergio Ramosa. Poza tą jedną sytuacją Atletico umiejętnie oddalało zagrożenie od własnej bramki, wybijało z rytmu zawodników Realu. W 73. minucie po wymianie dwóch szybkich podań z linii pola karnego strzelał Bale. Piłka przeleciała jednak obok bramki, a Walijczyk schował twarz w dłoniach.
Czas mijał, a obraz gry się nie zmieniał. Carlo Ancelotti za słabego Benzemę wpuścił jeszcze Alvaro Moratę. Wcześniej na boisku zameldowali się Isco i Marcelo, ale Real bił głową w mur. Dopiero w doliczonym czasie gry świetnie z rzutu rożnego dośrodkował Luka Modrić i wyrównującą bramkę zdobył Sergio Ramos.
W dogrywce piłkarze obu drużyn byli już bardzo zmęczeni. W pierwszej części dodatkowego czasu gry wynik się nie zmienił. Wbić gola udało się jednak Realowi w 111. minucie. Po dynamicznej akcji Di Marii Courtois jeszcze odbił piłkę, ale przy dobitce Bale’a był bezradny. Później Atletico dobili jeszcze Marcelo i po strzale z karnego Cristiano Ronaldo.
(abs)