Śląsk remisując z Pogonią 2:2 praktycznie stracił szanse na podium na koniec sezonu i tym samym szanse na zajęcie miejsca dającego prawo gry w europejskich pucharach.
O pierwszych 20 minutach meczu można było powiedzieć tylko tyle, że się odbyły. Oba zespoły grały wolno, niedokładnie i na boisku niewiele się działo. Sytuacja zmieniła się po długim zagraniu do Adama Frączczaka, który po starciu z środkowymi obrońcami gospodarzy padł w polu karnym.Sędzia nie odgwizdał faulu i nakazał grać dalej, ale do całej sytuacji wrócił, kiedy nastąpiła przerwa w grze. Arbiter długo analizował całą sytuację na monitorze i w końcu wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Frączczak i chociaż Matus Putnocky odbił piłkę ręką, ta wpadła do siatki i Pogoń prowadziła 1:0.
Jak podaje Onet, "na odpowiedź Śląska nie trzeba było długo czekać. Kilka minut później wyrównał Isaac Puerto, który zgubił krycie po dośrodkowaniu Roberta Picha z rzutu rożnego i uderzył głową po długim rogu".Chociaż tempo meczu się utrzymało, to sytuacji bramkowych brakowało, bo brakowało dokładności. Ciekawie zrobiło się dopiero w doliczonym czasie gry. Najpierw świetną kontrę wyprowadził Śląsk. Erik Exposito dokładnie dograł do Przemysława Płachety, a ten wygrał pojedynek z bramkarzem gości i było 2:1.
Pogoń mogła jeszcze w pierwszej połowie doprowadzić do remisu. Po wstrzeleniu piłki w pole karne w dogodnej sytuacji znalazł się Kamil Drygas, ale z kilku metrów spudłował.
Po zmianie stron goście wyżej podeszli pressingiem i Śląsk miał duże problemy z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy. Pogoń miała przewagę optyczną, kilka razy mocno zakotłowało się w polu karnym gospodarzy, ale nie było czystych sytuacji bramkowych.
Te miał Śląsk, który co pewien czas groźnie kontratakował i powinien zdobyć kolejne gole. M.in. Płacheta z kilku metrów trafił w bramkarza gości, a Exposito w ogóle nie trafił w bramkę.
Pogoń atakowała pozycyjnie, ale wyrównującego gola zdobyła z kontrataku. Po rzucie rożnym dla gospodarzy goście wyprowadzili błyskawiczny atak. Piłka trafiła do Sebastiana Kowalczyka, a ten dograł do Kacpra Smolińskiego, który mocnym strzałem doprowadził do remisu.
Śląsk próbował jeszcze zaatakować, ale lepszą sytuację na zwycięskiego gola miała Pogoń. W polu karnym gospodarzy mocno się zakotłowało, ale żaden z zawodników ze Szczecina nie zdołał kopnąć piłki do siatki. Chwilę później sędzia gwizdnął po raz ostatni.
Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin 2:2 (2:1)
\Bramki: 0:1 Adam Frączczak (23-karny), 1:1 Israel Puerto (29-głową), 2:1 Przemysław Płacheta (45+3), 2:2 Kacper Smoliński (84).
Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Israel Puerto. Pogoń Szczecin: Hubert Matynia, Benedikt Zech.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów ok. 6 000.
Śląsk Wrocław: Matus Putnocky - Lubambo Musonda (74. Kamil Dankowski), Israel Puerto, Mark Tamas, Dino Stiglec - Filip Markovic (81. Sebastian Bergier), Jakub Łabojko, Diego Zivulic, Robert Pich, Przemysław Płacheta (90. Damian Gąska) - Erik Exposito.
Pogoń Szczecin: Dante Stipica - Benedikt Zech, Kostas Triantafyllopoulos, Mariusz Malec, Hubert Matynia - Sebastian Kowalczyk, Damian Dąbrowski, Kamil Drygas, Marcin Listkowski (68. Maciej Żurawski), Santeri Hostikka (61. Kacper Smoliński) - Adam Frączczak (77. Hubert Turski).
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Znamy datę rozpoczęcia nowego sezonu piłkarskiego w Polsce