Anglia to ciągle główny faworyt naszej grupy w eliminacjach do MŚ i jej lider. "Lwy Albionu" mają na koncie 16 punktów i aż 25 strzelonych bramek. Nie potrafiły jednak pokonać w tych eliminacjach żadnego liczącego się rywala. Czy potkną się ponownie na Czarnogórcach?
Anglicy przewodzą grupie, ale przed nimi dwa trudne mecze i niczego nie mogą być pewni. Jeśli zawiodą w dwóch meczach przed własną publicznością, mogą nie pojechać na mundial i choć to mało prawdopodobne, to jednak nikt nie mówi, że przed Wyspiarzami dwa łatwe spotkania.
Anglicy w eliminacjach potrafili pokonać jedynie Mołdawię (4:0, 5:0) i San Marino (5:0, 8:0). Ich pozostałe mecze kończyły się remisami. Kiedy od bilansu bramkowego zespołu Roya Hodgsona odejmiemy wyniki ze słabeuszami, nie wygląda już tak różowo: w pozostałych spotkaniach Anglia zdobyła zaledwie 3 bramki i tyle samo straciła. Trudno więc oprzeć się wrażeniu, że to obecnie kolos na glinianych nogach.
Angielski selekcjoner zapewnia jednak, że jego zespół prowadzenia w grupie nie odda. Na zgrupowaniach przed meczami nigdy nie braliśmy nawet pod uwagę możliwości braku awansu do finałów w Brazylii. Nas interesuje tylko wywalczenie pierwszego miejsca w grupie i bezpośredni awans, a nie walka w barażach. Gramy dwa ostatnie spotkania u siebie, to będzie nasz atut. Jestem przekonany, że do Brazylii pojedziemy - mówił w czwartek Hodgson.
Czarnogórcy zremisowali u siebie z Anglią 1:1. Teraz taki wynik pozwoli im pozostać w grze o awans, ale może okazać się niewystarczający. Zespół z Bałkanów musi powalczyć o pełną pulę i pewnie to zrobi, a nawet angielscy dziennikarze mówią otwarcie, że tak słabiej kadry nie mieli od dawna. Trener Branko Brnović zapewnia, że Wembley wyzwoli w jego piłkarzach dodatkowe siły i nawet brak kilku zawodników nie wpłynie negatywnie na grę zespołu.
Warto przypomnieć, że Anglicy i Czarnogórcy mierzyli się na piłkarskim boisku dotychczas trzykrotnie i zawsze padał remis. Taki wynik byłby dla nas najbardziej korzystny - oczywiście pod warunkiem, że pokonamy Ukrainę. Mecz Anglia-Czarnogóra rozpocznie się godzinę później niż nasz pojedynek w Charkowie, czyli o 21.