Niespełna tydzień pozostał do rozpoczęcia 68. Tour de Pologne. W ciągu siedmiu dni kolarze przejadą ponad tysiąc kilometrów. Z organizatorem wyścigu Czesławem Langiem rozmawiał Patryk Serwański.
Patryk Serwański: Największe gwiazdy tegorocznego Tour de Pologne?
Czesław Lang: Vincenzo Nibali - wszyscy pamiętamy go z Giro d'Italia czy Vuelta Espana, Michele Scarponi - drugi w tegorocznym Giro, Peter Sagan, Alessandro Ballan - zwycięzca naszego wyścigu, mistrz świata sprzed kilku lat, Tom Boonen. Wszyscy przyjeżdżają do Polski w dobrej formie i będą walczyć o zwycięstwo. Do tego nasze gwiazdy - Przemek Niemiec, który będzie liderem zespołu Lampre i Marek Rutkiewicz - on od kilku lat kończy wyścig w czołówce.
Patryk Serwański: A może zaskoczy ktoś z drugiego szeregu?
Czesław Lang: Tour de Pologne to wyścig, w którym odkrywa się młode talenty. Przecież kiedyś etap na Orlinku wygrał Alberto Contador (w 2003 roku - przyp. autor) - wtedy nikt go nie znał, dziś jest gwiazdą światowego formatu. W Polsce walczy się o naprawdę dużo punktów do rankingu, a właśnie ranking pomaga potem kolarzom choćby w podpisywaniu dobrych kontraktów, dlatego młodym nie jest łatwo się przebić, bo punkty chcą u nas zdobywać najlepsi.
Patryk Serwański: Pamięć kibica bywa zawodna, proszę przypomnieć jakie nazwiska przewinęły się przez wyścig w ostatnich latach?
Czesław Lang: Maurizio Fondriest, wspomniany Ballan, do tego Alessandro Pettacchi - wygrał etap w Zielonej Górze, Aleksander Winokurow, Andrea Taffi, Dmitrij Konyszew, Danilo Di Luca. Naprawdę, mógłbym jeszcze długo wymieniać.
Patryk Serwański: Nasi zawodnicy co roku są bardzo widoczni na trasie Tour de Pologne, ale czy wreszcie ktoś powtórzy sukces Cezarego Zamany i wygra (Zamana wygrał w 2003 roku - przyp. autor)?
Czesław Lang: To będzie rekordowy rok jeśli chodzi o Polaków. Wystartuje nasza zawodowa grupa CCC Polsat Polkowice, do tego nasi kolarze z zagranicy i mocno odmłodzona reprezentacja. Przemek Niemiec jeśli przyjedzie przygotowany może powalczyć w górach. Liczę też na zespół z Polkowic. Dla nich to będzie najważniejszy wyścig w sezonie i do niego od dłuższego czasu się przygotowują. Po cichu liczę na polskie podium i oczywiście na dużo, dużo walki.
Patryk Serwański: A co musimy poprawić, żeby stać się kolarską elitą?
Czesław Lang: Jesteśmy w gronie 27 najważniejszych wyścigów świata - na tym polu więcej nie zrobimy. Teraz potrzebujemy zawodników, drużyn zawodowych z dużym kapitałem. Można to porównać do teatru. Zbudowaliśmy piękny gmach, ze sceną i widownią, ale potrzebujemy aktorów. Także tych zagranicznych, żeby nasi mogli się uczyć. Na to potrzeba czasu, choć mamy młodych zdolnych kolarzy, choćby Michał Kwiatkowski z grupy Armstronga Radioshack. On nie wziąłby do swojego zespołu kogoś kto nie ma talentu.
Patryk Serwański: Niektórzy narzekają, że nie przyjeżdżają do nas największe gwiazdy tylko taki drugi kolarski garnitur. Chyba się Pan z nimi nie zgodzi?
Czesław Lang: Nie ma drugiego garnituru. Zawodowe drużyny liczą po dwudziestu kilku zawodników. Jedni są w formie na początku sezonu, inni przygotowują się do Giro czy Tour de France, jeszcze inni są w formie właśnie teraz, kiedy sezon powoli zbliża się do końca. I właśnie oni przyjeżdżają na nasz wyścig. Warto sobie uświadomić, że w sezonie kolarz przejeżdża na rowerze 50 tysięcy kilometrów! Nie można przy takich obciążeniach ciągle być w formie. Chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden bardzo istotny aspekt. My obserwujemy zawodników tylko na szosie, ale to tylko połowa prawdziwej walki o zwycięstwo. Do tego dochodzą wszystkie aspekty dotyczące regeneracji, masaży, wyżywienia, noclegów. Kolarz będący w formie ma o 30% mniejszą odporność, bo cała siła organizmu skierowana jest na zwiększenie wydolności. Po zejściu z roweru zawodnik musi od razu dostać ciepłe ubranie, w samochodzie nie może korzystać z klimatyzacji, nie może pić zimnej wody. Lody, pizza są wykluczone. Te wszystkie elementy nie związane z rowerem mogą zadecydować o końcowym wyniku. Kolejnym elementem niezbędnym do wygranej jest szczęście. Jeśli będziesz miał pecha i zaplączesz się w jakiejś kraksie - jak Contador na Tour de France - tracisz szanse na wygraną. Jako organizatorzy zabezpieczamy trasę, ale jeśli na drogę wbiegnie pies, jeśli szosa zrobi się śliska po deszczu - wszystkiego nie można przewidzieć.
Patryk Serwański: Kibice w tym roku dopiszą?
Czesław Lang: Podczas poprzedniego wyścigu według naszych wyliczeń na trasie kolarzy dopingowało 2,5 miliona kibiców. Tour de Pologne to wielka impreza, która potrafi wyciągnąć ludzi z domu. Pamiętam etap Katowice-Sosnowiec. Był wtedy ze mną Francesco Mozer (były mistrz świata - przyp. autor) i był po prostu zachwycony atmosferą. To były szpalery ludzi od startu do mety. Mam nadzieję, że w tym roku będzie tak samo dobrze, a może i lepiej. A jeśli do tego dojdą sukcesy Polaków jestem pewny rekordu.
Patryk Serwański: W tym tygodniu przed Panem jeszcze dużo pracy?
Czesław Lang: Tak, choć jako kibic nie mogę się doczekać początku wyścigu. Jest dużo spraw organizacyjnych, jestem cały czas w biegu, ale już myślę jak to będzie wyglądać.
Patryk Serwański: Gdzie warto ustawić się na trasie, żeby najlepiej obserwować zawodników? Pewnie najłatwiej będzie o to na górskich etapach, bo po prostu wszystko będzie działo się trochę w zwolnionym tempie.
Czesław Lang: Oczywiście. Na etapie Oświęcim-Cieszyn polecam podjazd pod zameczek, potem runda na rynku w Cieszynie - tam też może być ciekawie. Kolejnego dnia wjazd na Łysą Polanę - kolarze będą jechać bardzo wolno będzie można im się dobrze przyjrzeć. Następny etap to podjazd pod Ząb i później Gilczarów. Rok temu nawet zawodowcy zsiadali z rowerów bo nie dawali rady, a przecież tym razem trzeba będzie wjechać na tą górę czterokrotnie. Kolarze będą wtedy jechać 8-10 kilometrów na godzinę. To także świetne miejsce do obserwacji.
Patryk Serwański: I oczywiście obowiązuje hasło "patrz ale nie dotykaj".
Czesław Lang: (śmiech) Oczywiście nie można dotykać zawodników. Pamiętajmy o zachowaniu bezpiecznej odległości.