Travis Barker, amerykański kompozytor i perkusista zespołu Blink 182, przeżył w 2008 roku katastrofę samolotu. W wypadku zginęły cztery osoby. On miał poparzone 65 procent powierzchni ciała. Dziś zdobył się na to, by opowiedzieć, jak błagał przyjaciół, żeby skrócili jego cierpienia. "Czułem, że jestem gotów na śmierć" - powiedział Travis Barker w wywiadzie dla ABC News.

We wrześniu 2008 roku samolot, którym muzyk miał wracać po koncercie do domu w Kalifornii, rozbił się tuż po starcie. Zginęły cztery osoby: dwóch pilotów oraz dwóch współpracowników perkusisty. Oprócz Barkera katastrofę przeżył Adam "DJ AM" Goldstein. Rok później Goldstein zmarł z powodu przedawkowania leków przeciwbólowych.

Cały płonąłem, moje ciało było pokryte paliwem, w pewnym momencie zorientowałem się, że jestem poza samolotem i za chwilę maszyna wybuchnie - wspomina katastrofę Travis Barker.

Barker doznał oparzeń 3 stopnia na torsie i nogach. Poparzonych miał 65 procent powierzchni ciała. Przeszedł w sumie 27 operacji. W szpitalu spędził wiele miesięcy.

Ludzie w szpitalu musieli mi zabierać telefon, bo dzwoniłem do znajomych, oferowałem milion dolarów i błagałem, żeby ktoś mi pomógł umrzeć - opowiada.

Barker, który w listopadzie skończy 40 lat, przyznaje, że dziś żyje tylko dzięki swoim dzieciom. Świadomość, że jest ojcem - tylko to dodawało mu sił przez ostatnie 7 lat.

(j.)