Cięcia w Świeradowie-Zdroju na Dolnym Śląsku. Samorząd zrezygnował m.in. z drugich śniadań dla uczniów i zawiesił autobusy dowożące do szkół dzieci spoza gminy. Planuje też wyłączyć część lamp ulicznych. W sumie uda się zaoszczędzić 1,5 mln zł.

Świeradów-Zdrój jest gminą uzdrowiskowo-turystyczną. Jak wylicza burmistrz Roland Marciniak kryzys energetyczny i inflacja spowodowały, że mają o 30 proc. mniej turystów. To o milion złotych mniej wpływów z opłaty uzdrowiskowej. 

W budżet uderzają też podwyżki prądu i gazu oraz towarów i usług - droższa o 40 proc. sól drogowa, czy droższe o 70 proc. dowozy do szkół dla dzieci spoza gminy. Dlatego zdecydowano się na cięcia, które pozwolą zaoszczędzić 1,5 mln zł. 

Skoro nam dochody tak uciekają, a wydatki tak galopują, to musimy takie decyzję podjąć - tłumaczy burmistrz Świeradowa-Zdroju Roland Marciniak.

W szkołach nie ma już drugich śniadań dla uczniów (120 tys. zł oszczędności) ani lekcji pływania dla czwartoklasistów (ok. 70 tys. zł oszczędności). Zawieszono autobusy dowożące do szkół dzieci spoza gminy (450 tys. zł oszczędności). Zrezygnowano też z darmowych przyłączy wodno-kanalizacyjnych. Świeradów chce również wyłaczyć część lamp ulicznych i zaoszczędzać na odśnieżaniu dróg. 

To cięcia, a z drugiej strony w zbilansowaniu budżetu mają pomóc podwyżki podatków i opłat lokalnych. W 2023 roku dochody bieżące zostaną zwiększone o 1,2 mln zł. 

Chcemy podnieść opłatę uzdrowiskową z 4,50 zł na 5 zł. Podatki lokalne planujemy zwiększyć  o 9-11 proc. Oszczędności i podwyżki być może pozwolą nam zbilansowć budżet, choć nie wiemy, jakie będą naprawdę podwyżki energii. Gminy, którym kończą się umowy na dostawę, dostają oferty o 600 proc. wyższe - mówi burmistrz Marciniak.