Radni Miasto Jest Nasze (MJN) apelują o jak najszybsze procedowanie projektu uchwały wprowadzającej nocną prohibicję w Warszawie. Uważają, że ponieważ jest to kontrowersyjny temat, to radni KO chcą dyskutować nad nim dopiero po zakończeniu kampanii prezydenckiej.
Radni z klubu Miasto Jest Nasze zaapelowali do przewodniczącej rady miasta o jak najszybsze przegłosowanie uchwały wprowadzającej zakaz sprzedaży alkoholu w sklepach od 22:00 do 6:00 rano. Podobne ograniczenia zostały już wprowadzone w ponad 200 miejscowościach w kraju i zdaniem radnych wszędzie przyniosły dobre efekty.
Można podać przykład Krakowa, dużej metropolii, która po wprowadzeniu ograniczenia odnotowała spadek interwencji policji o 50 proc., a straży miejskiej o 78 proc. Wszędzie takie ograniczenie kończy się tak samo, większe bezpieczeństwo i mniej nocnych burd - powiedział reporterowi RMF FM Jan Mencwel, radny z klubu Miasto Jest Nasze.
Podobnego zdania są także radni Prawa i Sprawiedliwości. Według Wojciecha Zabłockiego z PiS uchwała mogłaby nawet pójść o krok dalej.
Ja uważam, że nie należy tego wprowadzać tylko w nocy. Moim zdaniem należy to wydłużyć do 9:00. Bo wiemy, że w Polsce mamy nie tylko problem z nocnym zakłócaniem ciszy, ale mamy także problem z osobami, które idąc do pracy, kupują tak zwane małpki. Sam niejednokrotnie byłem tego świadkiem -mówił Zabłocki.
Sami warszawiacy w tej sprawie są podzieleni.
"Pochodzę z zachodniopomorskiego, dokładnie z Mielna, gdzie prohibicja jest cały czas i nikomu to nie przeszkadza". "No niestety, trzeba będzie robić zapasy". "Ja bym chyba nie była za zakazywaniem odgórnym. Jeśli ktoś chce zrobić rozróbę, to przygotuje się wcześniej" - usłyszał nasz reporter na ulicach stolicy.
Radni rządzącej w Warszawie Koalicji Obywatelskiej nie podjęli jeszcze decyzji, czy będą głosowali za wprowadzeniem zakazu. Nie wiadomo też, kiedy rada miasta zajmie się projektem.