Stołeczny ratusz znalazł sposób na porzucone i zalegające na parkingach samochody. Pojazdy, po które właściciele nie zgłoszą się w ciągu pół roku od odholowania na parking, przechodzą na własność miasta i trafiają pod młotek. Choć formalnie są uznawane za wraki, często wcale wrakami nie są.
Legendarny Saab-900 czy nieco nowsze Porsche Cayenne oraz Mercedes klasy S - to nie nie auta z giełdy klasyków, ale porzucone na ulicach Warszawy samochody, które trafiły pod młotek. Auta przechodzą na własność miasta, gdy po odholowaniu ich na miejski parking i formalnym uznaniu za wraki, ich właściciele nie zgłosili się po samochody przez pół roku.
Stwierdziliśmy, że niektóre z nich wyglądają na tyle dobrze, że może warto spróbować je sprzedać, może znajdzie się jakiś chętny. Każdy z pojazdów został wcześniej wyceniony przez rzeczoznawcę - to były i samochody wycenione na kilkaset złotych i był zdaje się, jakiś Opel Insignia, którego rzeczoznawca wycenił na 20 tys. zł - mówi Jakub Dybalski z warszawskiego Zarządu Dróg Miejskich.
Jak podaje, "na te 42 pojazdy dostaliśmy oferty w sumie na 370 tys. zł". Każdy z samochodów trafił do osoby, która zaoferowała najwięcej.
Warszawski Zarząd Dróg Miejskich planuje kolejną licytację.