Niefrasobliwy 24-latek nie spodziewał się, że jego żart zostanie źle zrozumiany. Podczas odprawy na lotnisku w Gdańsku powiedział, że ma w torbie bombę. Interweniowały służby, a kapitan samolotu nie zgodził się na wejście podróżnego na pokład.

Mieszkaniec Elbląga, zdając bagaż poinformował pracownika lotniska, że w torbie jest bomba. 

Strażnicy graniczni, jak zawsze w takiej sytuacji, sprawdzili bagaż i nie znaleźli w nim żadnych niebezpiecznych przedmiotów. Mężczyzna został ukarany mandatem w wysokości 300 złotych, ale najgorsze było dla niego to, że kapitan nie wpuścił go na pokład samolotu do Amsterdamu.

Funkcjonariusze przypominają, że nie warto w taki sposób żartować na lotnisku, bo zawsze muszą być uruchomione procedury, by sprawdzić bezpieczeństwo.