20-letni Maksymilian S., który w sobotę rano na peronie w Sopocie wepchnął pod pociąg 23-latka, usłyszał zarzut zabójstwa. Mężczyźnie grozi dożywocie.
20-letni Maksymilian S. to mieszkaniec Gdyni. Został przesłuchany dopiero dzisiaj, bo w chwili zatrzymania miał 1,8 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Śledczy czekają na dodatkowe wyniki badań, które mają stwierdzić, czy mężczyzna był też pod wpływem innych środków odurzających.
Mężczyzna nie przyznał się do zarzutu i odmówił składania wyjaśnień. Złożył oświadczenie, ale na chwilę obecną nie ujawniamy jego treści - przekazał prokurator Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Decyzją sądu 20-latek został tymczasowo aresztowany na 3 miesiące.
Nasz klient nie przyznaje się do zarzutów prokuratury. Złożył wyjaśnienia, w których określał, że był to nieszczęśliwy wypadek. Na pewno będziemy się żalić na decyzję sądu o tymczasowym aresztowaniu - powiedział PAP obrońca Maksymiliana S. - mecenas Błażej Haber. Dodał, że będzie wnosił o zmianę kwalifikacji czynu z zabójstwa na nieumyślne spowodowanie śmierci.
Z monitoringu i relacji maszynisty wynika przebieg zdarzenia, czyli wepchnięcie człowieka pod pociąg. Co powodowało sprawcą, że tak postąpił? Tego nie wiemy w tym momencie, tym bardziej że skorzystał z prawa do odmowy wyjaśnień - wyjaśniał prokurator Duszyński. Wczoraj w rozmowie z RMF FM mówił, że nic nie wskazuje na to, by Maksymilian S. znał 23-latka z Gdańska, którego wepchnął pod pociąg Intercity. Zabezpieczone zostały telefony obu mężczyzn, by ustalić, czy na dworcu w Sopocie widzieli się pierwszy raz w życiu.
Do tragedii na peronie pociągów dalekobieżnych w Sopocie doszło w sobotę o godz. 5.30. Pociąg intercity potrącił śmiertelnie 23-latka z Gdańska, którego zepchnął na tory 20-letni Maksymilian S. Policja zabezpieczyła przy nim marihuanę w folii aluminiowej.
20-latek był agresywny. Został obezwładniony przez strażaków i policjantów. W chwili zatrzymania miał 1,8 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.