Straż Graniczna zatrzymała łódź motorową, która bez zgody kapitanatu wpłynęła do portu przy kanale Mierzei Wiślanej. Motorówka ciągnęła za sobą narciarza wodnego. Sternika ukarano mandatem.
Strażnicy z morskiego oddziału Straży Granicznej poinformowali o niedzielnym zatrzymaniu sternika łodzi motorowej, która płynęła przez kanał przez Mierzeję Wiślaną.
Jednostka Straży Granicznej, po informacji uzyskanej z kapitanatu Portu Nowy Świat, interweniowała wobec łodzi motorowej, która bez zgody kapitana wpłynęła do portu, ciągnąc za sobą narciarza wodnego - precyzował w komunikacie zastępca rzecznika prasowego Morskiego Oddziału Straży Granicznej Tadeusz Gruchalla.
Dodał, że na widok łodzi Straży Granicznej i pomimo sygnałów wzywających go do zatrzymania, sternik łodzi z dużą prędkością wypłynął z portu.
Strażnicy rozpoczęli natychmiastowy pościg - relacjonował Gruchalla. Podkreślił, że na wysokości przekopu Wisły łódź zatrzymała się, a strażnicy graniczni przystąpili do jej kontroli. 34-letni mężczyzna tłumaczył, że nie słyszał sygnałów i nie wiedział, że ściga go Straż Graniczna - stwierdził zastępca rzecznika MOSG.
Funkcjonariusze SG ustalili, że łódź od jej zakupu od poprzedniego właściciela, co nastąpiło pięć lat temu, nie została przez obecnego właściciela zarejestrowana.
Ponadto, załoga nie miała uprawnień do wykonywania narciarstwa wodnego, a wejście do Portu Nowy Świat odbyło się bez zgody Kapitanatu. Naruszeniem przepisów było też uprawianie narciarstwa wodnego na terenie portu.
Strażnicy wśród przewinień sternika wymienili również: nie stosowanie się do poleceń wydawanych przez funkcjonariuszy SG oraz brak uprawnień sternika łodzi do jej prowadzenia.
34-latka ukarano mandatem w wysokości tysiąca złotych - zaznaczył z-ca rzecznika MOSG.
W związku ze stwierdzonymi naruszeniami SG wystąpi do Dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni z wnioskiem o wszczęcie postępowania administracyjnego.