Małe firmy i jednoosobowe działalności gospodarcze znikają na potęgę. Od początku roku zamknęło się w Polsce 140 tysięcy firm. Sytuacja na rynku pogorszyła się we wrześniu, od tego czasu więcej firm znika z rynku niż powstaje.
Od początku roku w Polsce zlikwidowało ponad 140 tysięcy jednoosobowych działalności gospodarczych, w samej Warszawie 15 tysięcy. Jeszcze większa dynamika upadłości nastąpiła od września, gdzie więcej firm się zamykało niż otwierało. Taka sytuacja ma miejsce w niemal wszystkich miastach wojewódzkich.
Przedsiębiorcy zamykają jednoosobowe firmy i wracają na etaty. To odpowiedź na realne komplikacje gospodarcze związane z drastycznym wzrostem cen energii oraz spadkiem zleceń w sektorach kreatywnych - mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.
Możemy mówić już o pogromie. To czego nie dokonał Covid-19, dokonała wojna, inflacja i kryzys energetyczny - dodaje.
Sytuacja jest poważna, bo jeszcze nigdy, nawet w szczycie pandemii, nie zawieszało się i nie likwidowało, tak wiele działalności gospodarczych. Sprawa dotyczy małych firm oraz działalności jednoosobowych.
Przyczyn takich decyzji jest kilka. Pierwsza sprawa to rosnące koszty podatkowe. ZUS dla małych firm jest zdecydowanie zbyt wysoki. To czynnik, który po odpowiedniej kalkulacji powoduje, że wielu freelancerów czy jednoosobowych firm podejmuje decyzje: etat opłaca mi się bardziej. Powiem wprost: ZUS wygania małych przedsiębiorców na etaty - mówi Hanna Mojsiuk.
Dodaje, że na decyzji przedsiębiorców zaważyła także podwyżka ZUS dla jednoosobowych firm w 2023 roku będzie rekordowa. Według wyliczeń będzie to ponad 17 proc. Przypomnijmy, że składka ubezpieczenia zdrowotnego jest uzależniona od średniego wynagrodzenia, a to ma w przyszłym roku rosnąć skokowo, zupełnie jak płaca minimalna - mówi Hanna Mojsiuk.
Przedsiębiorcy po dokładnym wyliczeniu przekonują się więc, że od przyszłego roku prowadzenie firmy może im się zwyczajnie nie opłacać. Od dochodu przedsiębiorcy należy odliczyć: 12 proc. podatku dochodowego, 9 proc. składki zdrowotnej i składkę ZUS (ponad 1100 zł). Zarabiając 10 tys. złotych przedsiębiorca będzie oddawać państwu jedną trzecią wszystkich przychodów.
Inflacja, redukcje etatów w sektorze kreatywnym, a nawet w ICT i księgowości, trwająca wojna w Ukrainie, podwyżka stóp procentowych. To nie jest dobry czas dla sektora MŚP. Podnoszenie zobowiązań podatkowych w tym czasie jest działaniem antyprzedsiębiorczym - mówi Piotr Wolny, dyrektor biura Północnej Izby Gospodarczej, ekonomista.
Eksperci rynku pracy nie mają wątpliwości, że najtrudniejsza sytuacja ma miejsce w przypadku tych sektorów, które bezpośrednio dotknięte są cięciami. Tutaj jednak jest kilka zaskoczeń.
Gigantyczny kryzys dotknął przede wszystkim ekspertów od nieruchomości, doradców kredytowych, pośredników hipotecznych, ubezpieczycieli. Tutaj bardzo często mieliśmy do czynienia z jednoosobowymi firmami, które jeszcze w 2020 roku notowały rekordowe zyski. Teraz sytuacja jest dramatyczna, niektórzy nie mają żadnych zleceń przez wiele tygodni, co powoduje, że firmy się zamykają, a pracownicy wracają na etaty np. do banków czy urzędów - mówi Anna Sudolska, ekspert rynku pracy IDEA HR Group.
Jak dodaje, "cięcia dotykają także pracowników kreatywnych, informatyków, księgowe, dziennikarzy, marketingowców, grafików".
Wszyscy, którzy działali na "wolnym rynku" teraz muszą borykać się ze wzrostem kosztów działalności, wysokimi rachunkami, a często także odpływem klientów. Sektory kreatywne mają wielki problem z powrotem do urzędów. O ile informatycy i księgowe poradzą sobie ponownie w korporacjach czy urzędach, tak marketingowcy czy dziennikarze muszą myśleć o przebranżowieniu - mówi Anna Sudolska.
Północna Izba Gospodarcza popiera postulaty rzecznika MŚP Adama Abramowicza, który zaapelował do Rządu RP o dobrowolny ZUS dla małych przedsiębiorców.