"Ile można narzekać na paragony grozy?" - pyta w apelu Północna Izba Gospodarcza. Jak zauważa samorząd przedsiębiorców, zwracanie uwagi na najdroższe oferty odstrasza turystów od polskiego wybrzeża. W tym roku gości nad polskim morzem jest zaskakująco mało.
Prognozy mówiły, że tegoroczny sezon nad Bałtykiem powinien należeć do udanych. Rzeczywistość jednak mocno branżę turystyczną rozczarowała. Według Północnej Izby Gospodarczej nie pomaga wszechobecne podkreślanie, jak drogo jest na polskim wybrzeżu.
Ile można narzekać na paragony grozy? Ile można zwracać uwagę na najdroższe oferty, jakie oferują hotele w regionie? Jeżeli ktoś ma ochotę na weekend w Hiltonie, to oczywiście ma do tego prawo, ale w Kołobrzegu, Świnoujściu czy w Międzyzdrojach można wypocząć za naprawdę rozsądne pieniądze. Na polską turystykę w ostatnich dwóch latach prowadzona jest niezrozumiała dla mnie nagonka. Efekt jest taki, że turystów z Polski jest w tym roku mniej nad polskim morzem. To sytuacja dla mnie zaskakująca i niezrozumiała - mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.
Jak dodaje, apel izby jest wyrazem sprzeciwu wobec retoryki, która mocno dotyka zachodniopomorską turystykę, która stanowi ponad 15 proc. lokalnego PKB. Zniechęcanie turystów, by przyjeżdżali nad polskie morze, bo "jest drogo" i "są paragony grozy", jest działaniem, które sprawia, że przedsiębiorcy tracą klientów. Jest to retoryka szkodliwa i często bardzo niesprawiedliwa.
Jeżeli się uprzemy to znajdziemy nad morzem frytki za 25 złotych i noclegi za 20 tysięcy złotych za tydzień, ale po co pokazywać skrajne przypadki? Efekt takiego działania to setki turystów, którzy stwierdzają, że nad morze nie jadą, bo paragony grozy, drożyzna i jest nieciekawie. Jako Północna Izba Gospodarcza apelujemy: porzućmy te niezrozumiałe kompleksy i przestańmy wstydzić się naszej turystyki - mówi Hanna Mojsiuk.
Mamy przepiękny pas nadmorski, wspaniałe atrakcje, piękne hotele, mnóstwo zieleni, bardzo profesjonalną obsługę. I w porównaniu z innymi kurortami naprawdę przystępne ceny. W czym nasze polskie morze jest gorsze od kurortów albańskich, bułgarskich czy nawet niektórych hiszpańskich? Jedyne na co nie mamy wpływu to pogoda. Reszta czynników pokazuje nasz wielki potencjał - dodaje.
Prezes oddziału Północnej Izby Gospodarczej w Świnoujściu Piotr Kośmider mówi, że turystyka na Pomorzu Zachodnim przyciąga turystów z zagranicy. Chwalą oni jakość i atrakcyjność hoteli oraz czystość naszych kurortów. Gorzej z Polakami.
Przyznaję, że w tym roku dyskusja o paragonach grozy i cenach nad polskim morzem przybrała już znamiona nagonki. To krzywdzące, bo sprawdziłem dokładnie ceny w Mielnie, Kołobrzegu, Międzyzdrojach czy w Świnoujściu i nie ma mowy o tym, by były one radykalnie podwyższone w porównaniu z rokiem ubiegłym. Ceny usług hotelowych są nawet niższe niż przed rokiem. Musimy więc głośno krzyczeć, że Bałtyk jest piękny, że warto tu przyjechać i korzystać z naszych atrakcji - mówi Piotr Kośmider.
Turyści z Czech są zachwyceni polskim morzem, mówią, że tak szerokiej, publicznej plaży jak w Świnoujściu to jeszcze nie widzieli. W wielu kurortach są tylko hotelowe plaże i leżaki po 5 euro. Zacznijmy doceniać naszą turystykę - kończy prezes Izby w Koszalinie.
Przedsiębiorcy zrzeszeni w Północnej Izbie Gospodarczej z sektora turystycznego przyznają, że ten sezon jest trudniejszy. Obłożenie w hotelach waha się od 50 do 90 proc. Jest niższe nawet niż w pandemicznym roku 2021.
Czy winne są rosnące ceny? Jak mówi Karolina Sadka z Trofea Hotel Międzyzdroje, ceny w większości obiektów nadmorskich rok do roku się nie zmieniły.
Nie możemy straszyć turystów, że nad tym Bałtykiem są astronomiczne ceny. To dla mnie niezrozumiałe, bo ceny w porównaniu z ubiegłym rokiem nie wzrosły drastycznie. Ceny są wszędzie dostępne - mówi Karolina Sadka.
I dodaje: Widzimy, że jest mniej ludzi. To jest widoczne w hotelach, w kawiarniach, ceny są bardzo skrupulatnie weryfikowane. Zdajemy sobie sprawę, że inflacja dotyka wszystkich, nie możemy jednak zgodzić się z retoryką, że nad Bałtykiem ceny to rozbój w biały dzień, bo to nieprawda.
Eksperci rynku nieruchomości zauważają, że mniejszym zainteresowaniem cieszą się wille, hotele i pensjonaty. Klienci kierują się w stronę aparthoteli.
Ofert na sprzedaż pensjonatów, willi i małych hoteli w mniej prestiżowych miejscowościach nadmorskich jest bardzo dużo. Wynika to z wielu czynników. Turystyka się zmienia, to efekt inflacji, ale i zupełnie innych oczekiwań od miejsca, gdzie się zatrzymujemy. Przedsiębiorcy, którzy od lat prowadzą działalność w taki sam sposób, te same pokoje hotelowe, ten sam standard, brak atrakcyjnych nowości, muszą się liczyć z odpływem klientów - mówi Mirosław Król, ekspert rynku nieruchomości.