Chorzowska prokuratura zawiesiła, prowadzone od marca, śledztwo w sprawie zabójstwa dziennikarza w Parku Śląskim. Według ustaleń śledczych sprawcą zbrodni jest ukrywający się Kamil Żyła. Prokuratura liczy, że policji uda się go wkrótce zatrzymać.

W nocy z 26 na 27 marca policja otrzymała informację o śmierci mężczyzny, który został przewieziony na pogotowie ratunkowe w Katowicach. Jego życia nie udało się uratować mimo reanimacji, miał wiele ran zadanych nożem. Był to 30-letni dziennikarz współpracujący z jedną ze śląskich redakcji.

Okazało się, że został on zaatakowany pół godziny wcześniej w Parku Śląskim. Sprawca zakradł się do auta zaparkowanego w pobliżu stadionu GKS Katowice i zaatakował mężczyznę, który siedział w samochodzie razem z kobietą. Po ataku na dziennikarza to ona zawiozła go na pogotowie. Nie udało się go uratować.

1 kwietnia chorzowska prokuratura sformułowała zarzuty i wniosła o aresztowanie Żyły - męża kobiety, która spotkała się tego wieczoru z dziennikarzem. Jest on też podejrzany o zamontowanie na samochodzie żony urządzenia lokalizującego, z którym kobieta jeździła prawdopodobnie kilka dni. Zarzuty w tym wątku śledztwa usłyszał też znajomy Żyły, który miał mu pomóc w śledzeniu żony. Miał on kupić kartę SIM, która znalazła się w lokalizatorze, zarejestrować ją na swoje nazwisko i przekazać domniemanemu sprawcy zabójstwa.

Żyła po zbrodni zniknął, wszystko wskazuje na to, że wyjechał za granicę. W maju wydano za nim list gończy i europejski nakaz aresztowania.

Kamil Żyła był ostatnio zameldowany w Jastrzębiu-Zdroju, w sierpniu skończy 35 lat. Poszukiwany ma 175-180 cm wzrostu, waży ok. 75 kg, ma szczupłą sylwetkę i brązowe oczy. Ma ciemne włosy, które - jak podają śledczy - mógł zafarbować na jasny blond. Znakiem szczególnym jest wytatuowane logo klubu FC Barcelona.

Wszystkie osoby mające jakiekolwiek informacje o poszukiwanym, proszone są o osobisty lub telefoniczny kontakt z policjantami z chorzowskiej komendy pod numerem 47 85 452 55 lub z najbliższą jednostką policji - numer 112.

Już na pierwszym etapie śledztwa prokuratura przyznawała, że zniknięcie męża kobiety, która spotkała się z dziennikarzem "potęguje przypuszczenie, że to on może być sprawcą tego przestępstwa". Później, po zebraniu dodatkowych dowodów, prowadzący postępowanie nabrali przekonania, że to on zabił dziennikarza. Ewelina Ż., która jest głównym i jedynym naocznym świadkiem zbrodni, mówiła śledczym, że nie rozpoznała napastnika. Mówiła jedynie, że był to mężczyzna.

Po przeprowadzonej sekcji zwłok prokuratura poinformowała, że dziennikarz miał około 50 ran. W śledztwie zabezpieczono narzędzie zbrodni - nóż kuchenny. Nagrania monitoringu potwierdziły, że podczas zabójstwa na miejscu były trzy osoby - dwaj mężczyźni i kobieta, ale filmy nie są na tyle dobrej jakości, by pozwalały uzyskać precyzyjny wizerunek sprawcy.

Szef Prokuratury Rejonowej w Chorzowie Cezary Golik powiedział, że w prowadzonym postępowaniu zebrano materiał dowodowy i wykonano już wszystkie czynności możliwe do przeprowadzenia bez udziału podejrzanego, stąd decyzja o zawieszeniu śledztwa.

Postępowanie na obecnym etapie nie może dalej się rozwijać. Kolejną czynnością jest przesłuchanie podejrzanego i przestawienie mu zarzutów. Inicjatywa jest po stronie policji - powiedział prokurator.