Dożywocie dla Radosława Ś., który zastrzelił policjanta z Raciborza. Sąd w Katowicach oddalił apelację obrońcy oskarżonego i utrzymał w mocy wyrok pierwszej instancji skazujący oskarżonego na karę dożywocia.
Sąd Apelacyjny w Katowicach, potwierdzając wcześniejsze ustalenia Sądu Okręgowego w Rybniku, zwrócił uwagę, że była to bulwersująca zbrodnia, cechująca się bardzo wysokim stopniem szkodliwości społecznej - sprawca pozbawił życia funkcjonariusza policji na służbie i próbował zabić też innych interweniujących policjantów aż do momentu, gdy zaciął się jego glock. W takim przypadku kara musi być najsurowsza - zaznaczył sędzia.
Wyrok jest prawomocny. O warunkowe przedterminowe zwolnienie Ś. będzie mógł ubiegać się najwcześniej po odbyciu 25 lat kary.
Mł. asp. Michał Kędzierski zginął 4 maja 2021 r. przy legitymowaniu Radosława Ś., który w przebraniu policjanta próbował kontrolować kierowców przy jednej z ulic w Raciborzu. W trakcie interwencji bandyta wyciągnął broń i oddał w kierunku Kędzierskiego co najmniej dwa strzały z bliskiej odległości. Policjant zmarł na miejscu wskutek doznanych ran.
Akt oskarżenia trafił do sądu w kwietniu 2022 r. Wyrok w I instancji ogłosił w czerwcu 2023 r. rybnicki sąd okręgowy. Potwierdził on, że Ś. dopuścił się nie tylko zabójstwa Kędzierskiego, ale też usiłował pozbawić życia dwóch innych funkcjonariuszy. Sąd I instancji opisywał, że Ś., przyjeżdżając do Raciborza, nie planował zabić policjantów. Decyzję taką podjął dopiero wtedy, gdy miał zostać wylegitymowany.
Oskarżony mówił, że zamierzał pozbawić życia inną osobę - partnera matki jego dziecka, ale nie zastał jej w domu. Wymierzając karę dożywocia sąd I instancji zwrócił uwagę, że otwierając ogień do policjantów, Ś. nie poprzestał na oddaniu jednego strzału, strzelał aż do momentu, w którym zacięła mu się broń.
Interwencję, podczas której zginął mł. asp. Kędzierski, poprzedziły dwa zgłoszenia na policję. Pierwsze dotyczyło dziwnie zachowującego się mężczyzny ubranego w policyjny mundur. Na jednej ze stacji paliw wsiadł on do samochodu Renault Scenic, będąc pod wpływem alkoholu.
Policjanci pojechali na stację, jednak poszukiwanego tam już nie było. Zauważyli go kilka minut później na ul. Chełmońskiego, gdzie według drugiego zgłoszenia ktoś ubrany w policyjny mundur próbował kontrolować samochody. Obok stało zaparkowane jego renault. Mężczyzna wstrzymywał ruch, podchodził do samochodów i rozmawiał z kierowcami.
Kiedy interweniujący spytali go, czy jest policjantem, odpowiedział, że znajomy miał wieczór kawalerski i przebrał się tylko dla żartu. Gdy funkcjonariusze zażądali okazania dokumentów, mężczyzna, sięgając do swojego samochodu, nagle odwrócił się z wyciągniętym pistoletem i z bliska strzelił co najmniej dwa razy w Kędzierskiego.
Pozostali policjanci ukryli się za zaparkowanymi obok samochodami. Ś. strzelał także w ich kierunku i w radiowóz, w którym był jeden z mundurowych.
Jeden z policjantów postrzelił Radosława Ś. Po chwili napastnik został obezwładniony i zatrzymany. Ranny funkcjonariusz był reanimowany, najpierw przez kolegę z patrolu, potem przez kolejnych policjantów i medyków, którzy przyjechali na miejsce. Nie udało się uratować jego życia.
Poza glockiem, którego użył Ś., w jego samochodzie znaleziono pistolet maszynowy Scorpion i dwa magazynki z amunicją. Podczas przeszukania domu zatrzymanego policjanci odkryli plantację konopi indyjskich. Za te przestępstwa Ś. także odpowiada przed sądem. Podczas badania jego krwi pobranej po strzelaninie okazało się, że mężczyzna miał 2,36 promila alkoholu w organizmie. Stąd kolejny zarzut - jazdy samochodem po pijanemu.
Biegli ocenili podczas śledztwa, że Ś. nie jest chory psychicznie, ale cechuje go m.in. brak poszanowania praw innych ludzi, nieprzestrzeganie norm społecznych, impulsywność i obojętność na wyrządzone innym krzywdy. Wskazali, że jest uzależniony od alkoholu, leków i narkotyków i powinien być poddany terapii odwykowej w zakładzie karnym.
Michał Kędzierski miał 43 lata. W policji służył od 2011 r. Wcześniej był dziennikarzem lokalnych mediów. Został pochowany na cmentarzu w Raciborzu. Został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Zasługi za Dzielność i awansowany wyższy stopień służbowy - aspiranta.