Huta Częstochowa formalnie postawiona w stan upadłości. Taką decyzję podjął Sąd Okręgowy w Częstochowie. Decyzja jest prawomocna i nie można już się od niej odwołać.

Huta Częstochowa jest w katastrofalnej sytuacji. Prawie tysiąc pracowników za wrzesień dostało na razie tylko zaliczki - po tysiąc złotych.

Wniosek o upadłość został złożony, bo sytuacja zakładu była katastrofalna i nie był on w stanie realizować swoich zobowiązań.

Najpierw sąd rejonowy podjął decyzję o upadłości huty, ale sąd okręgowy zwrócił uwagę na popełnione błędy formalne i sprawą trzeba było zająć się od ponownie. Sąd rejonowy podtrzymał swoją pierwszą decyzję. Wtedy zażalenie złożyli właściciele huty. Teraz ostatecznie sąd okręgowy to zażalenie odrzucił, podtrzymując jednocześnie, już prawomocnie, decyzję o upadłości.

Właśnie od upadłości zależy dalsze być albo nie być tego zakładu. Bez tego bowiem całkowicie związane ręce ma syndyk, który w tej chwili nie może podjąć żadnej decyzji dotyczącej zakładu, czy to miałaby być np. dzierżawa, czy też sprzedaż. 

Tu ważny był czas. Bez cyklicznej produkcji, a na razie jest ona przerwana i są tylko dyżury pracowników, zima może być zabójcza dla hutniczych urządzeń, a to z kolei może zniechęcać potencjalnych inwestorów.

Wczoraj ok. 300 pracowników huty manifestowało w Warszawie. My dzisiaj w Częstochowie jesteśmy bez wynagrodzeń. Zabrakło syndykowi dosłownie kilkunastu milionów na to, żeby zapłacić nam wynagrodzenia za poprzedni miesiąc - mówił podczas protestu w stolicy Robert Gonera, przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność".

To są drobne kwoty w skali całego kraju, a te drobne kwoty dzisiaj mogą zaważyć o tym, czy ten zakład będzie istniał, czy nie - podkreślał związkowiec.

Jak tłumaczyli pracownicy, decyzja o upadłości da możliwość wydzierżawienia, sprzedaży aktywów innemu inwestorowi. Bez możliwości dzierżawy, bez sytuacji, w której nasze aktywa przejmie inny inwestor, tej huty po prostu nie będzie - wyjaśniają.