Śledztwo w sprawie śmierci Damiana Sobola, wolontariusza organizacji World Central Kitchen, który zginął w izraelskim ataku rakietowym w Gazie - przedłużone o sześć miesięcy - dowiedział się reporter RMF FM. Dziś mija rok od tej tragedii, w której zginęło w sumie siedmioro aktywistów.
Postępowanie przedłużono z kilku powodów. Po pierwsze prokuratura w Przemyślu wciąż czeka na jakikolwiek odzew na wnioski o pomoc prawną z Izraela oraz USA. Do tej pory otrzymała jedynie małowartościowe materiały z Autonomii Palestyńskiej. Szykowany jest kolejny wniosek do palestyńskich władz.
Śledczy czekają też na opinie z Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia oraz Biura Badań Kryminalistycznych ABW. Tam trafiły fragmenty odzieży oraz rzeczy osobiste zmarłego, a chodzi o zidentyfikowanie materiału wybuchowego użytego w ataku.
Poza tymi ekspertyzami inne działania śledcze w kraju się zakończyły. Prokuratura planuje też wystąpić do państw, których obywatelami były pozostałe ofiary o materiały z prowadzonych w tych państwach odrębnych śledztw.
Do ataku na konwój organizacji humanitarnej World Central Kitchen, której wolontariuszem był Damian Soból, doszło 1 kwietnia 2024 roku. Konwój został ostrzelany z powietrza w nadmorskim mieście Dajr al-Balah położonym w centralnej części Strefy Gazy. Zginęło siedem osób. Wśród ofiar byli też obywatele Australii i Wielkiej Brytanii, jedna osoba z obywatelstwem amerykańsko-kanadyjskim oraz palestyński kierowca.
"Ci, którzy zaakceptowali atak, byli przekonani, że ich celem są uzbrojeni hamasowcy, a nie wolontariusze WCK. Uderzenie w konwój z pomocą humanitarną to ogromna pomyłka, wynikająca z błędnego rozpoznania, ze złych decyzji. Atak był niezgodny z procedurami" - napisano w konkluzjach raportu Izraelskich Sił Obrony po ataku na konwój.
"Gdy samochody wyjechały z magazynu, w którym załadowano na nie pomoc żywnościową, jeden z dowódców akcji omyłkowo założył, że w samochodach towarzyszących konwojowi znajdują się terroryści z Hamasu. Nasze siły nie rozpoznały samochodów jako samochody WCK, w wyniku czego doszło do ataku, który skutkował śmiercią siedmiu niewinnych osób. Ten atak został przeprowadzony z pogwałceniem standardów" - wyjaśniono w komunikacie.
W związku z ustaleniami tego śledztwa oficjalną naganę otrzymał szef Południowego Dowództwa izraelskiej armii generał Jaron Finkelman, dowódca 162. dywizji generał Icik Kohen i dowódca brygady Nachal pułkownik Jair Cukerman. Szef Sztabu Generalnego Sił Obronnych Izraela generał Herci Halewi zdymisjonował ponadto szefa sztabu brygady Nachal pułkownika Nochi Mendela i jeszcze jednego wyższego oficera tej jednostki.