Beatyfikacja całej rodziny, w tym dopiero co narodzonego dziecka, to w Kościele prawdziwa rewolucja. Nic takiego dotąd się nie zdarzyło. Nowością jest także to, że za męczenników uznaje się ludzi, którzy nie tyle bronili wiary, ile ratowali życie innym ludziom.
Okoliczności śmierci rodziny są przerażające. Dom Wiktorii i Józefa Ulmów, w których ukrywali oni ośmioro Żydów, wskazał Niemcom Polak Włodzimierz Leś. To on przyprowadził oprawców pod same drzwi.
Była noc. Niemcy załomotali do drzwi i obudzili z głębokiego snu zarówno całą rodzinę Ulmów, jak i ośmioro ukrywających się Żydów. Najpierw zamordowali na poddaszu braci Goldmanów i Gołdę Grünfeld. Ich krew ściekała między deskami, zaplamiła zdjęcia, które robił Józef.
Pięciu pozostałych Żydów wyciągnięto z domu i tam - także dzieci - rozstrzelano. Chwilę potem wyciągnięto z domu Józefa i Wiktorię, która była w dziewiątym miesiącu ciąży. Na jej oczach zastrzelono jego.
Szok, strach, ból spowodował, że rozpoczął się poród. Błyskawiczny. Gdy dziecko opuszczało już organizm matki, zastrzelono jego matkę. A później... później całą szóstkę dzieci. Dom splądrowano, a w rabunku uczestniczyli nie tylko Niemcy, ale także niektórzy polscy sąsiedzi.