Dwóch strażaków zginęło w czasie akcji gaszenia pożaru w kamienicy w Poznaniu. W budynku po wybuchu pożaru doszło do dwóch eksplozji. Rannych zostało 14 osób, w tym 11 strażaków oraz trzy osoby postronne.

NAJNOWSZE INFORMACJE Z POZNANIA, GDZIE DOSZŁO DO POŻARU KAMIENICY ZNAJDZIESZ TUTAJ.

"Dwóch strażaków zginęło dzisiaj w trakcie akcji gaśniczej w Poznaniu. Cześć Ich pamięci! To prawdziwi bohaterowie naszych czasów. Rodziny ofiar otoczone zostaną opieką państwa" - napisał w serwisie X w niedzielę o godz. 11.50 premier Donald Tusk. 

Nocny pożar w Poznaniu

Pożar w kamienicy przy ul. Kraszewskiego w Poznaniu wybuchł około północy.

Zgłoszenie dotyczyło pożaru w piwnicy. Jak powiedział zastępca Komendanta Głównego PSP nadbryg. Józef Galica, pierwsze zastępy PSP przybyły na miejsce po kilku minutach. Sytuację skomplikowały jednak eksplozje.

W czasie akcji doszło do eksplozji

W trakcie prowadzonego rozpoznania nastąpił dla nikogo tutaj nieoczekiwany wybuch, prawdopodobnie były to dwa wybuchy. I najprawdopodobniej doszło do nieszczęścia. Mamy 11 rannych strażaków, w dalszym ciągu poszukujemy jeszcze dwóch strażaków, nie znamy do końca ich losu - mówił rano nadbryg. Józef Galica.

Po tych wybuchach ogień przedostał się błyskawicznie na wszystkie kondygnacje, objął także dach sąsiedniej kamienicy.

Wcześniej mówiło się, że w piwnicy doszło do wybuchu butli z gazem, ale straż pożarna nie potwierdziła tych informacji.

Siła uderzenia była tak duża, że odrzuciła strażaków, którzy weszli jako pierwsi, by ugasić pożar. Witryny w sklepach i szyby w wozach strażackich zostały zniszczone.

Tuż po wybuchu była łączność z jednym ze strażaków. Potem jednak ją utracono.

Pozostałym poszkodowanym strażakom nie zagraża już niebezpieczeństwo, ale musieli zostać przewiezieni do szpitali, podobnie jak mieszkanka kamienicy i dwóch przechodniów, którzy zostali ranni odłamkami w czasie wybuchu.

Z żywiołem walczyło kilkanaście zastępów straży, w kulminacyjnym momencie - jednocześnie 90 strażaków. Na miejscu pojawiła się także policja i żandarmeria wojskowa.

Z płonącej kamienicy ewakuowano 20 mieszkańców. Kolejne 100 osób z sąsiednich budynków. 

Wiedzieliśmy, że sytuacja będzie trudna. W momencie przyjazdu praktycznie cały budynek był w ogniu, wszystkie kondygnacje i dach. Strażacy byli opatrywani na zewnątrz budynku, wiedzieliśmy, że szukamy też niektórych z nich. Na miejscu były też zespoły ratownictwa medycznego, które część strażaków od razu transportowały do szpitali - relacjonował nocną akcję Zastępca Wielkopolskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP st. bryg. Sławomir Brandt.

Zaznaczył, że linia tramwajowa, która tamtędy przechodzi, utrudniała prace strażaków. Nie byliśmy w stanie rozstawić naszych podnośników i drabin, żeby prowadzić działania skuteczne w obronie sąsiednich budynków - powiedział Brandt.

Stropy runęły

Około godz. 7 rano strażacy dogaszali już kamienice na Jeżycach, polewając je od góry wodą. Jedna spaliła się doszczętnie, druga jest  uszkodzona.

Po ugaszeniu ognia do budynku nie można było od razu wejść, wymagał on stabilizacji.

Zobaczymy, czy budynek ma pewnego rodzaju odchyły. Jeżeli ma, dokonamy zabezpieczenia, stabilizacji całego budynku. Wszystkie stropy runęły, ściany na bardzo długich odległościach nie są niczym związane. Wszystko to może runąć - mówił Galica konferencji prasowej przed godz. 8.

Największy problem był z ścianą frontową. Specjalistyczne pomiary wskazały, że pojawiły się drgania.  

Ratownicy nie mogli wejść do środka, musieli czekać na wzmocnienie konstrukcji. W wyniku akcji gaśniczej piwnice zostały zalane, trwałó odpompowywanie wody.

Po godz. 11 rzecznik prasowy Komendanta Głównego PSP st. bryg. Karol Kierzkowski mówił, że ratownicy ręcznie odgruzowują konstrukcję kamienicy. "Tam jest miejsce gdzie nasi strażacy prawdopodobnie się znajdują" - mówił.

Niestety, przed godz. 12 okazało się strażacy zginęli. 

Na godz. 12.30 zaplanowano briefing prasowy w Poznaniu z udziałem m.in. wiceszefa MSWiA Wiesława Leśniakiewicza.

"Czułem na oknach ten wybuch"

Sąsiednie budynki zostały wyłączone z użytkowania.

Mieszkam w pobliżu, dosłownie czułem na oknach ten wybuch - mówi jeden z mieszkańców Jeżyc.

Sąsiedzi relacjonowali reporterowi RMF FM, że właściciele kamienicy opuścili budynek, ale chcieli tam jeszcze przed eksplozją butli z gazem wracać do środka po psy. Podkreślali, że ludzie stracili nie tylko mieszkania, ale i miejsca pracy, w kamienicy był np. gabinet kosmetyczny.

Wojewoda: Wsparcie finansowe dla poszkodowanych

Urząd wojewódzki wypłaci każdemu z poszkodowanych w efekcie pożaru i wybuchu budynku w Poznaniu do 6 tys. zł doraźnego wsparcia - poinformowała w niedzielę rano wojewoda wielkopolska Agata Sobczyk. 

Później wraz z władzami miasta będziemy wypracowywać większy model wsparcia w zależności od potrzeb - powiedziała.

Pytana, gdzie obecnie przebywają ewakuowani mieszkańcy budynku, powiedziała, że "obecnie część z nich jest u rodzin, a część z nich jest w miejscu zabezpieczonym przez miasto"

W kolejnych krokach, będziemy działać z władzami miasta, żeby zabezpieczyć im byt i pomóc szybko odnaleźć się w normalnej rzeczywistości - mówiła wojewoda wielkopolska.

Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak powiedział dziennikarzom, że kamienica prawdopodobnie zostanie rozebrana. 

To wstępna informacja, którą mamy od strażaków - zastrzegł prezydent.