​Koszty rosły, nawet o 300 procent a sieci handlowe nie chciały akceptować wyższych cen pieczywa - efekt utrata płynności. Działające w Lublinie od kilkudziesięciu lat, Przedsiębiorstwo Piekarnicze postawione w stan likwidacji. 60 osób dostało wypowiedzenia. Piekarnia zniknie z rynku z końcem roku. Ze sprzedanego majątku ma wypłacić odprawy i spłacić długi.

Pierwsze tąpnięcie było spowodowane pandemią. Lockdown sprawił, że sprzedaż spadła o 15-20 procent, ale udało się przetrwać. Od zeszłego roku jednak koszty zaczęły galopować tak, że prowadzenie piekarni przestało być opłacalne.

Z powodu inflacji i ogólnie panującej drożyzny, ceny składników zaczęły rosnąć po 100, 200 a nawet 300 proc. - mówi Jan Flisiak - wcześniej prezes a teraz likwidator Przedsiębiorstwa Piekarniczego. Było tak w ostatnich miesiącach, że kalkulacja zrobiona dzisiaj, za dwa dni już była całkowicie nierealna. To wszystko stało się nieprzewidywalne - dodaje.

Z jednej strony koszty, ale z drugiej strony polityka sieci handlowych, doprowadziła do dramatycznej sytuacji finansowej. Jak tłumaczy prezes, sieci narzucają swoje warunki między innymi piekarniom. Mimo galopującego wzrostu kosztów, nie chciały się zgodzić na podwyżkę cen.

Mało tego umowy są tak skonstruowane, że sieci płacą tylko za pieczywo, które się sprzedało. Zwroty w tej branży są na poziomie od 25 do 50 proc.

Próbowaliśmy rozmawiać o tym, żebyśmy mogli zmniejszyć dostawy i tym samym ograniczyć przynajmniej trochę swoje koszty i stratę. Dostosować dostawy do poziomu sprzedaży, ale za każdym razem była odmowa - przyznaje Flisiak.

Dlaczego? Bo sieci handlowe muszą mieć pełne półki od otwarcia do zamknięcia - takie było nieoficjalne tłumaczenie. Piekarnia przez długi okres czasu dostarczała pieczywo poniżej kosztu wytworzenia. Trzymali nas w takim właśnie klinczu, co musiało przynieść skutek utraty płynności - mówi Flisiak.

Do tego dostawcy gazu i prądu zaproponowali na przyszły rok stawki nawet siedmiokrotnie wyższe, co jeszcze bardziej wywindowałoby koszty.

Weszlibyśmy już w kosmiczny przedział, jeśli chodzi o wielkości kosztów. Nie mielibyśmy żadnych szans. Kończymy tą bitwę z końcem roku, bo ona jest skazana na przegraną - mówi Flisiak.

Finał jest taki, że 60 pracowników otrzymało wypowiedzenia. Część z nich przejdzie na świadczenia przedemerytalne, inni będą musieli szukać nowej pracy. Majątek, którym dysponuje przedsiębiorstwo po sprzedaniu posłuży do wypłaty odpraw, spłaty długów w stosunku do dostawców produktów. 

Likwidując przedsiębiorstwo teraz mamy jeszcze szansę uregulowania wszystkich należności -przyznaje prezes Fisiak. Z każdym kolejnym miesiącem byłoby to coraz trudniejsze.

 

Opracowanie: