​Najbardziej charakterystyczny dla Lublina produkt spożywczy doczekał się swojego święta. W ten weekend w mieście po raz pierwszy odbędą się Dni Cebularza

Czym jest cebularz? W Lublinie wiedzą to niemal wszyscy. Prosty placek z mąki pszennej, wody, drożdży, soli i cukru. Do tego dochodzi farsz, czyli surowa cebula, posiekana, z dodatkiem oleju, maku i odrobiny soli - mówi Artur Goławski z najstarszej w Lublinie piekarni.

Nie każdy ma takie samo zdanie na temat idealnego cebularza. Jedni wolą bardziej rumiane, inni chcą mniej cebuli, jeszcze inni wolą, gdy cebuli jest więcej. Jedni jedzą je z masłem, inni wolą bez dodatków. Ale ciężko znaleźć kogoś, kto wyobrażałby sobie Lublin bez cebularzy.

W tym roku władze miasta po raz pierwszy zorganizują święto słynnemu plackowi. 

Zorientowaliśmy się, że w tym mieście właściwie nie ma osób, które by nie miały styczności z takim daniem jak cebularz. Zorientowaliśmy się, że jest charakterystyczny dla nas, dla Lublina, dla Lubelszczyzny - mówi Marcin Kęćko, który w Urzędzie Miasta kieruje Biurem Rozwoju Turystyki. Dodaje, że miasto zdecydowało się wykorzystać potencjał lubelskiego placka. Postanowiliśmy nadać mu większą rangę i przygotowaliśmy Dni Cebularza - dodaje. 

Jakie atrakcje przygotowano na Dni Cebularza?

Wydarzenie potrwa dwa dni. W piątek i sobotę w centrum miasta mają być widoczne cebularzowe instalacje artystyczne. Od godz. 21 do północy na Wieży Trynitarskiej wyświetlana ma być cebularzowa animacja.

Część restauracji wprowadzi specjalne pozycje do menu - można się spodziewać m.in. cebularzowego burgera lub cebularza z tatarem. Łatwiejsze ma być też upolowanie lodów o smaku cebularzowym. Będzie też można się nauczyć wypieku cebularza, zwiedzić muzeum słynnego placka, wziąć udział w grze miejskiej lub wybrać się na tematyczny spacer z przewodnikiem.

Chcemy, żeby to było stałe święto, żeby się powtarzało rokrocznie, żeby trwało dłużej, żeby ta oferta była bogatsza - deklaruje Kęćko. Myślę, że nam się uda - podsumowuje.