Zakłady Azotowe w Puławach są w tak złej sytuacji, że chcą ciąć wydatki na wynagrodzenia, na co nie zgadzają się związkowcy. Firma zawiadomiła prokuraturę o działaniu na szkodę spółki i milionowych stratach. Chce śledztwa w sprawie wydatków na reklamę i sponsoring oraz w sprawie umów z odchodzącą kadrą menadżerską.

Zakłady Azotowe w Puławach zawiadamiają śledczych

W zawiadomieniu przesłanym do Prokuratury Okręgowej w Lublinie przez Grupę Azoty Puławy chodzi o wydatki na reklamę, umowy sponsorskie i umowy darowizn zawierane od jesieni 2002 roku, mimo rekordowych strat finansowych. 

Kiepska kondycja Azotów to m.in. wynik załamania na rynku nawozów i napływu tanich nawozów ze Wschodu

Władze zakładów twierdzą, że w tej sytuacji konieczne było wstrzymanie wszelkich wydatków, które nie były niezbędne. A wydatków na reklamę i sponsoring, zdaniem władz Azotów, nie można uznać za niezbędne. 

Spółka twierdzi, że było to działanie na jej szkodę i nawet tę szkodę oszacowano - mowa o 5,2 mln zł

To już drugie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa działania na szkodę spółki. 

We wtorek spółka podała, że zawiadomiła prokuraturę także o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przy zmienianiu umów o zakazie konkurencji dla odchodzących menadżerów (dyrektorów). 

Podpisane umowy miały gwarantować wybranym pracownikom, że w przypadku rozwiązania stosunku pracy, wypłacane będzie im przez sześć miesięcy odszkodowanie w wysokości 100 proc. płacy zasadniczej otrzymywanej przed ustaniem stosunku pracy. Zgodę na zawarcie takich umów wyraził ówczesny zarząd Grupy Azoty.   

Wcześniej Grupa Azoty poinformowała prokuraturę o umowach, które miały doprowadzić w zeszłym roku do powstania szkody w wysokości ponad 7,5 miliona złotych. 

Związkowcy w liście do premiera: Upadek zakładów może doprowadzić do załamania

Kondycja spółki jest fatalna, zarząd zamierza wypowiedzieć układ zbiorowy zawarty z załogą, która nie zgadza się na te cięcia. 

Związkowcy z NSZZ "Solidarność" twierdzą, że szukanie oszczędności na pracownikach jest - jak to nazwali - czynem nieludzkim i może skutkować masowymi odejściami z pracy. 

Związki napisały w tej sprawie do premiera, prosząc go o interwencję. W swoim liście związkowcy stwierdzili, że upadek zakładów mógłby doprowadzić do załamania w rolnictwie, a w konsekwencji głodu.