Luksusowe, małe samochody będą wozić dzieci na zmianę opatrunków w szpitalu Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Wszystko po to, aby uwagę małych pacjentów kliniki ortopedii odciągnąć od bolesnych przeżyć, związanych z opatrywaniem rany.
Zmiana opatrunku to bardzo stresujący moment dla bardzo wielu dzieci.
Myślę, że teraz będą podchodziły do tego (zupełnie tak samo, jak my dorośli), że jeśli mamy na horyzoncie fajną atrakcję, to czasem zapominamy o niedogodnościach, niemiłych chwilach i tylko czekamy na tę atrakcję - mówi Krzysztof Małecki z kliniki ortopedii i traumatologii w Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
Lekarze mają nadzieją, że może niektóre dzieci nawet będą chciały, aby jak najszybciej mieć założone nowe bandaże.
Jazda małym, elektrycznym samochodzikiem na zabieg, to świetne rozwiązanie - zdaniem psychologa.
Wózek inwalidzki, jakim dotąd bywały wożone dzieci, tylko wzmaga poczucie zagrożenia i choroby - zauważa psycholog Ewa Witkowska.
Skraca się też czas oczekiwania dla małego pacjenta i w ten sposób dziecko nie zdąży się nawet zacząć bać, a już jest w gabinecie zabiegowym.
Władze szpitala będą także sprawdzać, czy uda się wykorzystać samochodziki do tego, aby złagodziły stres związany z rozstaniem z rodzicami przed operacją. Na samą operację mali pacjenci już muszą jechać na szpitalnym łóżku, bo podane im leki wymuszają transport w pozycji leżącej.
ICZMP dostał autka od sponsorów, jako dodatek do kosztownego meleksa (około 70 tys. złotych). Ten ostatni pojazd służy pracownikom do transportowania różnych urządzeń medycznych i leków pomiędzy oddziałami. Meleksy jeżdżą w podziemiach tego gigantycznego łódzkiego szpitala.