Przyszłoroczny budżet Łodzi będzie na podobnym poziomie, jak w tym roku i ma wynieść ponad 5 mld złotych. Deficyt wzrośnie, bo wynika to z niezrealizowanych tegorocznych inwestycji oraz uszczuplenia dochodów miasta z tytułu podatków: CIT i PIT.
Po raz pierwszy w historii Łódź straci 45 mln zł dochodu z PIT-u - zauważa przewodniczący łódzkiej Rady Miejskiej - Marcin Gołaszewski. Są rzeczy, na których nie możemy oszczędzać. Przecież nie możemy wyłączyć ogrzewania w budynkach użyteczności publicznej. Możemy ograniczyć. Ale na przykład w szkołach, przychodniach i szpitalu miejskim - tego zrobić nie możemy - dodaje.
Aby zrównoważyć budżet Łódź podniosła już podatek od nieruchomości i teraz ma najwyższa stawkę. Niedawno zdrożały też bilety MPK.
Teraz na najbliższej sesji będziemy podwyższali opłatę za żłobki. To będzie z 15 do 20 proc. minimalnej pensji. Możemy jeszcze szukać oszczędności wyłączając oświetlenia uliczne, iluminacje budynków, ale to jest ułamek potrzebnej kwoty. Przecież to nie jest 100 proc. oszczędności, które przez to osiągniemy - dodaje przewodniczący Rady Miejskiej.
Miasto dokończy tylko rozpoczęte inwestycje i te najbardziej newralgiczne. Pozostałe zadania będą musiały zaczekać do lepszych czasów.
Brak realizacji inwestycji - to stagnacja albo cofanie się i to się przełożyć na obniżenie komfortu życia mieszkańców - uważa Gołaszewski. Z drugiej strony - nie ścinając inwestycji, nie zepniemy budżetu - wskazuje.
Sesja Rady Miejskiej w Łodzi, na której będzie procedowany budżet miasta na 2023 rok zaplanowana jest na 16 listopada.