Aż 130 etatów zostało zredukowanych w szpitalu powiatowym w Miechowie w Małopolsce. Powód to nowe ustawy o wynagrodzeniach i zmiana wyceny świadczeń. Teraz szpitalowi miesięcznie brakuje 1,5 mln zł.
130 osób ze szpitala w Miechowie zostało objętych od września redukcją etatów. To głównie pracownicy niemedyczni, którzy teraz pracują przeważnie na 3/4 etatu. Szpital nie przedłuży też żadnej umowy czasowej.
Podpisaliśmy aneks do wyższych wynagrodzeń, jednocześnie dostaliśmy zmienioną wycenę świadczeń i brak środków wskaźnikowych wypłacanych przez NFZ - mówi dyrektor placówki Mirosław Dróżdż.
Nie licząc kwoty związanej z inflacją, ze wzrostem cen prądu i gazu, brakuje w tym momencie 1,5 mln zł. To stawia szpital w trudnej sytuacji. To są redukcje 130 etatów. Ten ruch jest jeszcze niewystarczający, także jest to proces, który będzie jeszcze trwał parę miesięcy - mówi Dróżdż.
Szpital powiatowy w Miechowie to jedyny szpital w okolicy. Zatrudnia w sumie ponad 450 osób.
Wczoraj w Rozmowie w południe w RMF FM Krzysztof Berenda pytał ministra zdrowia Adama Niedzielskiego o brakujące pieniądze dla powiatowych szpitali. Przede wszystkim pracujemy cały czas nad tym, żeby system przekazywania tych pieniędzy był z jednej strony bezpieczny dla pacjentów, czyli dawał im poczucie, że rzeczywiście coś się zmienia - tłumaczył minister zdrowia.
Ale z drugiej strony też widzimy realia funkcjonowania szpitali, które też muszą mierzyć się z trudną sytuacją rosnących cen energii, wynagrodzeń i wszystkich procesów inflacyjnych. Więc pod tym kątem szukamy rozwiązań, mam nadzieję, że w czwartek będę miał możliwość zaprezentowania kolejnego pakietu. Proszę pamiętać, że my oprócz tego zwiększenia wycen, w drugim kroku zwiększyliśmy płatności ryczałtowe dla szpitali. I teraz chcemy wykonać trzeci krok, który, mam nadzieję, zamknie ten proces dyskutowania - zadeklarował.
Adam Niedzielski był też pytany o podwyżki dla medyków. Nie jest prawdą, że pieniądze, które zostały przeznaczone na podwyżki, nie wystarczają na finansowanie tych wzrostów minimalnych wynagrodzeń. Bardzo często jest takie oczekiwanie po stronie szpitali, że będą finansowane w zasadzie wszystkie oczekiwania wynagrodzeniowe - mówił Niedzielski.
My wpompowaliśmy do systemu na półrocze ponad 9 miliardów złotych. Szacunki samego podwyższenia minimalnych wynagrodzeń to 6,5 mld, te 2,5 mld miało być tzw. górką na rozwiązywanie innych problemów. Ponieważ te pieniądze zostały przekazane w formie zwiększenia wyceny świadczeń, to te wzrosty nie w przypadku każdego szpitala odpowiadały dokładnie zapotrzebowaniu - powiedział gość Krzysztofa Berendy.
Na zarzut prowadzącego, że to nie rozwiązuje problemu braku lekarzy, Niedzielski odpowiedział, że "ta metoda była konsultowana z dyrektorami szpitali".