Justyna Kowalczyk wystartuje dziś w drugiej konkurencji podczas mistrzostw świata w Val di Fiemme. Będzie to bieg łączony na 15 kilometrów. Polka zdobywała w tej konkurencji medale na dwóch poprzednich czempionatach. Z kolei nasi skoczkowie, po udanych kwalifikacjach, postarają się o niespodziankę podczas konkursu na średniej skoczni.
W tym sezonie w Pucharze Świata rozegrano na razie dwa biegi łączone i trudno na tej podstawie o jakiekolwiek wnioski. W kanadyjskim Canmore wygrała Justyna Kowalczyk przed Finką Anne Kylloenen i Norweżką Vibeke Skofterud. Na starcie zabrakło jednak wielu czołowych zawodniczek - w tym Norweżek Marit Bjoergen i Therese Johaug.
Drugi bieg łączony odbył się zaledwie trzy tygodnie temu na przedolimpijskiej próbie w Soczi. Kowalczyk do mety nie dobiegła. Tłumaczyła to miedzy innymi złym smarowaniem nart. Wygrała Norweżka Kristin Steira, a na podium znalazły się także Julia Czekaliewa z Rosji i Niemka Nicole Fessel. Ponownie stawka nie była najmocniejsza i ponownie nie oglądaliśmy choćby Bjoergen.
Dwa lata temu w Oslo na tym samym dystansie wygrała norweska gwiazda, która w Val di Fiemme zdobyła już złoto w sprincie. Srebra będzie bronić Kowalczyk, a brązu Johaug. W Libercu w 2009 roku to my cieszyliśmy się ze złota Kowalczyk, która wyprzedziła Steirę i Aino-Kaisę Sarinen.
Wnioski? Polkę stać na pewno na podium, a brak medalu zostanie jednak przyjęty jako niemiła niespodzianka. Po pechu w sprincie nasza biegaczka na pewno będzie dodatkowo zmotywowana. O formę bać się raczej nie trzeba. Trudno oczekiwać, żeby do walki o podium włączył się ktoś spoza polsko-norweskiej koalicji. Nigdy nie wolno lekceważyć Szwedek i Finek, choć wydaje się, że największe szanse na czołową trójkę ma trio Kowalczyk, Bjoergen, Johaug, które dominuje na światowych trasach od dłuższego czasu.
Bieg łączony rozpocznie się o godz. 12:45. Kilka godzin później o pierwsze medale w Val di Fiemme powalczą skoczkowie. Tytułu sprzed dwóch lat broni Austriak Thomas Morgenstern. Drugi w Oslo był jego rodak Andreas Kofler, a trzeci nieobecny już na skoczniach Adam Małysz.
O polski medal będzie tym razem ciężko, ale biało-czerwoni w kwalifikacjach spisali się bardzo przyzwoicie. Najdalej skoczył Maciej Kot - 101,5 metra (6. miejsce). Metr bliżej, ale w bardzo korzystnych warunkach wylądował Piotr Żyła (10. miejsce). 99,5 metra wywalczyli z kolei Dawid Kubacki (5.) i Kamil Stoch, który był jednak pewny awansu do zawodów dzięki wysokiej pozycji w Pucharze Świata.
Kwalifikacje wygrał Norweg Tom Hilde (103 metry). Spośród zawodników z czołowej "10" Pucharu Świata rezultaty powyżej stu metrów osiągnęli tylko Czech Jan Matura (100,5 metra) i Szwajcar Simon Ammann (102,5 metra), ale w konkursie twarde warunki postawią na pewno Gregor Schlierenzauer, Anders Bardal, czy Anders Jacobsen. Przy odrobinie szczęścia Polacy mogą jednak włączyć się w walkę o miejsce na podium, a już na pewno o czołową dziesiątkę.