Srebrny medal polskich panczenistek nie był zaskoczeniem dla trenera Marka Pandyry, który prowadził w zakopiańskiej szkole sportowej Luizę Złotkowską, Natalię Czerwonkę oraz Katarzynę Woźniak.
Absolutnie nie jestem zaskoczony, ponieważ zapowiadały to wyniki ostatnich pucharów świata, gdzie dziewczyny praktycznie nie schodziły z podium. Oczywiście, jak to w sporcie, wszystko mogło się zdarzyć, jednak wiadomo było, że jeżeli pojadą na swoim dobrym poziomie, to będzie medal - stwierdził Pandyra, który w latach 2001-2008 trenował zawodniczki w zakopiańskim Zespole Szkół Mistrzostwa Sportowego.
Dodał, że w pełni popiera zmianę w drużynie, jakiej dokonał po wyścigu półfinałowym trener Krzysztof Niedźwiedzki - Natalię Czerwonkę zastąpiła Katarzyna Woźniak.
Po pierwsze Kasia wystartowała tylko w jednym biegu, więc była mniej zmęczona. Po drugie pamiętamy Vancouver, gdy Natalia brała udział w kwalifikacjach, ale nie jechała w walce o trzecie miejsce i przepisy obowiązujące w tej dyscyplinie wykluczyły ją z prawa do brązowego medalu. Tym razem krążki otrzymała cała czwórka - podkreślił szkoleniowiec.
Z sukcesu kobiecej drużyny, a zwłaszcza swoich podopiecznych (Złotkowska i Bachleda-Curuś), cieszy się także Rafał Gąsior. Wspaniałe osiągnięcie i moja wielka radość, a co ważniejsze, cieszy się cała czwórka.
Zauważył, że kolejny sukces w tak pięknej dyscyplinie, zapewni klubom w całej Polsce napływ nowych zawodników. Mam nadzieję, że rozwinie się baza sprzętowa oraz obiektowa i pojawi się duża grupa dzieci, z których będzie można wyłuskać takie gwiazdy, jak te, które dzisiaj mamy.
Polki po srebrny medal pojechały w składzie: Katarzyna Bachleda-Curuś, Luiza Złotkowska i Katarzyna Woźniak (w ćwierć- i półfinale jechała Czerwonka) osiągając czas 3.05,55.
Wygrały Holenderki ustanawiając rekord olimpijski 2.58,05.