"Wzmocnienia były koniecznością. W czeskiej ekipie są zawodowcy i nawet jeśli oni podejdą do meczu luźno, to jednak będą chcieli z nami pograć" - mówi Robert Korólczyk z Kabaretu Młodych Panów o sobotnim spotkaniu Hokejowej Reprezentacji Artystów Polskich z Reprezentacją Gwiazd Czeskich - HC Olymp Praga. Na lodowisku w Tychach zobaczymy w polskiej ekipie m.in. Wiesława Jobczyka i Mariusza Czerkawskiego, a po stronie Czechów: byłego premiera Miroslava Topolánka, byłego piłkarza m.in. Liverpoolu Vladimíra Šmicera, aktora Martina Dejdara czy byłego znakomitego hokeistę Jiříego Zelenkę. Dochód z meczu, który rozegrany zostanie w ramach 14. edycji Hokeja z Gwiazdami, przekazany zostanie na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Edyta Bieńczak: W najbliższą sobotę rozegracie spotkanie z Reprezentacją Gwiazd Czeskich - HC Olymp Praga - i będzie to Twój trzeci mecz w barwach Hokejowej Reprezentacji Artystów Polskich. Podchodzisz do niego na zasadzie: "do trzech razy sztuka"? Bo konto bramkowe na razie zerowe...
Robert Korólczyk: Ja cały czas marzę o tej bramce, ale nie mam ciśnienia, że to musi być akurat w tym meczu. W każdym meczu, kiedy wyjeżdżam na lód, chciałbym po prostu trafić w krążek, a jeszcze bardziej chciałbym trafić do bramki. Oczywiście w tak wyjątkowym spotkaniu z tak wyjątkową drużyną to byłaby tzw. złota bramka. Ale ja od początku traktuję występy w HRAP-ie jako zabawę - i naprawdę dużo takiej fajnej zabawy przy tym jest, bo większość z nas, a przynajmniej połowa, nie najlepiej radzi sobie na lodzie... mówię tu też za siebie. Kiedyś, w wieku szkolnym, bardzo dużo jeździłem, a później przez jakieś 15-20 lat nie miałem łyżew na nogach. Teraz wróciłem i okazuje się, że potrafię się utrzymać na lodzie i pomału przypominam sobie wszystko. Ale myślę, że dla publiczności, która przychodzi na nasze mecze, jest fajną zabawą, jak czasami widzą naszą nieporadność.
W tych latach szkolnych grałeś w hokeja?
Grałem w hokeja, ale to były takie rozgrywki przed blokiem, na boiskach szkolnych, na których robiliśmy sobie lód. Kiedyś były prawdziwe zimy! Kiedyś - zabrzmię teraz jak stary dziadek - nie miałem komputera, nie miałem innych uciech, więc po prostu spędzałem czas na podwórku z kolegami i koleżankami. My zjeżdżaliśmy na łyżwach nawet z takich dużych górek, chodziliśmy na lodowisko, graliśmy w hokeja wszędzie, gdzie można było stworzyć lód - a że zimy były ostre, to można było spokojnie zrobić sobie lodowisko. Te nasze lodowiska nie były oczywiście takie piękne i wygładzone, ale dało się jeździć i naprawdę było przy tym sporo zabawy. Jeździło się nawet na butach, jak ktoś nie miał łyżew. Kiedyś były takie adidasy plastikowe, z plastikowym spodem. One się tak samo świetnie ślizgały jak łyżwy. I to na tym polegała ta zabawa.
Co najbardziej Cię w hokeju pociąga?
Po pierwsze sama aktywność sportowa, poza tym to taki powrót do przeszłości, więc jest sentyment. A z drugiej strony, sama inicjatywa grania w Hokejowej Reprezentacji Artystów Polskich, cel, idea, która temu towarzyszy - to zawsze wiąże się z pomaganiem, a poza tym ma dostarczyć zabawy, uśmiechu. To się wszystko mieści gdzieś w naszym planie kabaretowym (w HRAP-ie grają wszyscy członkowie Kabaretu Młodych Panów - red.) - że możemy bawić, cieszyć ludzi trochę inaczej, nie tylko wychodząc na scenę, ale również wyjeżdżając w tym przypadku na lód.
W momencie, w którym dołączyłeś do HRAP-u, wszedłeś do małej hokejowej rodziny, bo to jest bardzo zgrana, zżyta ekipa. Gdybyśmy mogli zdradzić trochę kulis: kto trzyma rygor na treningach, kto odpowiada za dobrą atmosferę w szatni, opowiada najwięcej żartów?
Zawsze wyluzowany jest Mario Kałamaga, zawsze ma luz i za to go cenimy i lubimy bardzo. Bogdan Kalus jest kapitanem i próbuje trzymać to wszystko w ryzach. Ja mam zresztą wrażenie, że ci koledzy, którzy grają dłużej i coraz więcej na tym lodzie potrafią, zaczynają coraz poważniej te mecze traktować, podchodzą do sprawy - powiedziałbym - zawodowo. I wtedy już nie jest tak, że "okej, zabawa" - należy pokazać się z jak najlepszej strony. A ci, którzy - tak jak my - są jeszcze żółtodziobami, traktują to jak wygłup i zabawę. I chyba fajnie równoważy się to, co jest sportem i grą, z tym, co jest zabawą.
W sobotę Reprezentacja rozegra swój pierwszy mecz międzynarodowy - z drużyną Gwiazd Czeskich HC Olymp Praga, w której pojawiają się naprawdę duże nazwiska. Jest trema?
Dla mnie ciągle jeszcze jest trema, bo to będzie mój trzeci mecz. Ja już na prezentacji drużyny stresuję się tym, żeby się nie wywrócić. A do tego dojdzie publiczność w Tychach - tam jest zawsze komplet publiczności, która naprawdę dobrze się zna na hokeju. Tak że jest taka niesamowita - jeżeli nie trema - to adrenalina, która powoduje, że pikawa wali, że można się przez chwilę zapomnieć i poczuć jak w prawdziwej reprezentacji - nie ma żadnej zabawy, tylko jesteśmy na wielkim meczu hokejowym i po prostu - jak to się mówi na Śląsku - gąsiuna się robi na rękach.
Nie trzeba nikomu mówić, jak popularny jest hokej w Czechach i na jakim poziomie tam stoi. Wy podeszliście do sobotniego spotkania poważnie i poczyniliście wzmocnienia. Na lodzie zobaczymy wielkie nazwiska - będzie Wiesław Jobczyk, będzie Andrzej Zabawa, Mariusz Czerkawski. Będą również zawodnicy, którzy wciąż grają, i tacy, którzy dopiero niedawno zakończyli kariery.
To była konieczność. W czeskiej ekipie naprawdę są zawodowcy i nawet jeśli oni podejdą do tego luźno i z zabawą, to jednak będą chcieli z nami pograć w hokeja. My musimy dostarczyć publiczności dobrej zabawy, ale też musimy trochę zagrać i umówmy się - do tego potrzeba specjalistów.
Jaka jest strategia na ten mecz?
Zaskoczyć przeciwnika. Tylko nie wiem jeszcze czym...