Reprezentacja Francji wygrała sztafetę mieszaną, inaugurującą biathlonowe mistrzostwa świata w Oslo-Holmenkollen. Srebro wywalczyli Niemcy, a po brąz sięgnęli Norwegowie. Polacy zajęli 20. miejsce.
Biało-czerwoni ruszyli na trasę z 20. numerem startowym. Niestety, nie pokazali się z najlepszej strony, jednak optymizmem napawa dobry występ Krystyny Guzik.
Na pierwszej zmianie pobiegła Weronika Nowakowska, która nie miała problemów ze strzelaniem w postawie leżąc, natomiast zupełnie nie poradziła sobie w "stójce" i musiała przebiec jedną karną rundę. Występ zakończyła na 22. pozycji w gronie 25 zawodniczek.
Z kolei Krystyna Guzik potwierdziła wysoką formę bardzo dobrym biegiem i kompletem celnych strzałów. Dzięki niej polska drużyna awansowała na 13. pozycję.
Łukasz Szczurek i Grzegorz Guzik tradycyjnie odstawali od reszty stawki. Na trzeciej i czwartej zmianie strata biało-czerwonych do czołówki konsekwentnie rosła.
Nie zabrakło emocji w walce o medale. Przez długi czas blisko siebie biegli reprezentanci gospodarzy, Niemiec, Ukrainy i Francji. Ostatnia zmiana ruszyła na trasę niemal jednocześnie - pierwszego Ukraińca Dmytro Pidrucznego i czwartego Norwega Tarjei Boe dzieliła zaledwie sekunda. Między nimi byli lider klasyfikacji generalnej PŚ Francuz Martin Fourcade oraz Niemiec Simon Schempp.
Po drugim strzelaniu Schempp i Fourcade wypracowali 10 sekund przewagi nad Boe, a Ukrainiec nie liczył się już w walce od podium. Dzięki lepszemu finiszowi Francuz pokonał Niemca o 4,3 s.
Ubiegłoroczni triumfatorzy Czesi zajęli szóste miejsce.
Na piątek zaplanowano dzień przerwy, a w sobotę odbędą się pierwsze zawody indywidualne - sprinty kobiet i mężczyzn. Będzie to pierwsza realna szansa medalowa Polek.
(az)