"Druzgocącym" i "deklasującym" nazywają norweskie media zwycięstwo Justyny Kowalczyk w biegu na 10 kilometrów techniką klasyczną w zawodach Pucharu Świata w fińskim Lahti. Polka przybiegła na metę ponad 23 sekundy przed Norweżką Marit Bjoergen i ponad 25 sekund przed jej rodaczką Heidi Weng.
Dziennik internetowy "Nettavisen" ocenił, że Bjoergen i pozostałe Norweżki były w tym biegu zupełnie bez szans: Justyna Kowalczyk, używając na wymagającej trasie w Lahti swoich potwornych sił, nie miała żadnych problemów, aby wskazać rywalkom, gdzie jest ich miejsce.
W podobnym tonie zawody komentował kanał telewizji NRK: Kowalczyk w wielkim stylu zrewanżowała się za nieudane mistrzostwa świata i w Lahti biegnąc jak burza zaparkowała Norweżki, a zwłaszcza swoją wielką rywalkę Bjoergen, którą właściwie zdeklasowała. Praktycznie zapewniła sobie zwycięstwo w punktacji generalnej Pucharu Świata.
W lodowatym Lahti norweskie dziewczyny nie miały najmniejszych szans w walce z polską królową nart, która miała znacznie lepsze czasy na wszystkich pomiarach podczas całego biegu, a na mecie wręcz zmiażdżyła Bjoergen o aż 23,1 sekundy - dodawali dziennikarze innej stacji, TV2.
Dziennik "Verdens Gang" napisał, że "w walce z będącą we wspaniałej formie Kowalczyk Norweżki nie miały nic do powiedzenia", a "Dagbladet" stwierdził, że "Kowalczyk zmiażdżyła norweski pociąg".
Bieg nie był specjalnie ciekawy, ponieważ Polka narzuciła takie tempo i była w tak dobrej dyspozycji, iż właściwie od początku było wiadomo, że wygra. Dlatego nasze emocje polegały już tylko na zastanawianiu się, które z Norweżek wejdą na pozostałe dwa wolne miejsca na podium - podsumowała zawody agencja NTB.
Dzięki wygranej w Lahti Polka umocniła się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Ma aż 581 punktów przewagi nad drugą w tabeli Therese Johaug. Do zakończenia sezonu pozostało jeszcze sześć konkurencji, a do zdobycia jest 610 punktów. I tylko wyjątkowy pech mógłby przeszkodzić naszej biegaczce w sięgnięciu po czwartą w karierze Kryształową Kulę.