Grupa obiektów znalezionych na Oceanie Indyjskim okazała się unoszącym się na wodzie sprzętem wędkarskim, a nie - jak liczono - szczątkami zaginionego samolotu malezyjskich linii lotniczych - podała Australijska Agencja Bezpieczeństwa Morskiego. Wciąż zatem nie wiadomo, co stało się z Boeingiem 777, który ponad 3 tygodnie temu zniknął z radarów.

Załoga australijskiego samolotu patrolowego zauważyła wczoraj w południowej części Oceanu Indyjskiego co najmniej cztery pomarańczowe obiekty, liczące ponad 2 metry. Ich znalezienie określono nawet jako najbardziej obiecujący wątek w trwających od kilku tygodni poszukiwaniach.

Zauważone obiekty poddano jednak oględzinom, które pozwoliły stwierdzić, że "nie mają one żadnego związku z zaginionym samolotem - poinformował rzecznik Australijskiej Agencji Bezpieczeństwa Morskiego (AMSA).

To już kolejny raz, gdy obiekty znalezione przez ekipę poszukiwawczą okazują się fałszywym tropem.

Premier Australii Tony Abbott przyznał, że poszukiwania zaginionego samolotu linii Malaysia Airlines są "niebywale skomplikowane". Zapowiedział jednak, że jeszcze "bardzo długo potrwa", zanim władze zaczną choćby rozważać ograniczenie zakresu akcji poszukiwawczej.

Boeing 777 Malaysia Airlines z 239 osobami na pokładzie zniknął z radarów 8 marca, mniej niż godzinę po starcie z lotniska w stolicy Malezji, Kuala Lumpur. Samolot leciał do Pekinu. Koordynowane przez Malezję poszukiwania prowadzone przez wiele państw dotychczas nie przyniosły żadnych rezultatów.

(mal)