Wyjątkowo długa analiza materiału dotyczącego wypadku z udziałem byłej premier Beaty Szydło. Doszło do niego w Oświęcimiu 10 lutego 2017 roku. Jak się okazało, płyta z zapisem monitoringu została uszkodzona.
Śledczy z Nowego Sącza od ponad miesiąca nie mogą podjąć decyzji o wszczęciu, lub odmowie wszczęcia śledztwa. Jak tłumaczą prokuratorzy, wciąż trwa analiza materiału dowodowego. Może to zastanawiać, bo w czerwcu sąd poinformował o tym, że nagrania nie da się odtworzyć.
Dwie płyty z monitoringu z okolic miejsca wypadku zostały uszkodzone. Sprawą zajmowało się m.in. laboratorium kryminalistyczne. W tej sprawie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa - chodzi o możliwość uszkodzenia materiału dowodowego - przesłała obrona Sebastiana K.
Sprawę skierowano do rozpatrzenia do prokuratury w Nowym Sączu. Śledczy nadal jednak nie podjęli decyzji czy w ogóle będą wszczynać w tej sprawie śledztwo.
Według prokuratorów z Krakowa zapis monitoringu z tego konkretnego miejsca nie ma żadnego znaczenia. Ich zdaniem nie pokazuje przejazdu rządowej kolumny. Obrona twierdzi jednak, że mogły zostać stracone dowody zmieniające bieg śledztwa.