Choć zeszłotygodniowa inauguracja prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza była w rosyjskich mediach traktowana jak zwycięstwo Kremla, to Moskwa zapewne będzie bardziej rozczarowana jego prezydenturą niż Zachód - pisze "Washington Post". Dziennik podkreśla, że sam Janukowycz i jego doradcy obrali strategię, zgodnie z którą lider Partii Regionów Ukrainy ma być "prezydentem proukraińskim, a nie prorosyjskim czy prozachodnim".
Waszyngtoński dziennik wyjaśnia, że Kreml o wiele więcej niż Zachód spodziewa się po Janukowyczu - tym bardziej że pięć lat prezydentury jego poprzednika Wiktora Juszczenki bardzo nadwerężyło stosunki rosyjsko-ukraińskie.
Wśród oczekiwań rosyjskiego premiera Władimira Putina dziennik wymienia m.in. zwiększenie kontroli nad ukraińskimi rurociągami, przedłużenie stacjonowania Floty Czarnomorskiej na Krymie czy poprawę dostępu do ukraińskiego rynku dla rosyjskich inwestorów.
Myślę, że tutejsze elity oczekują od Janukowycza znacznie więcej, niż on może im zaoferować - mówi rosyjski politolog Dmitrij Orieszkin cytowany przez "Washington Post". W rzeczywistości Janukowycz będzie musiał poszerzyć swą polityczną bazę poza rosyjskojęzyczny wschód Ukrainy i pozyskać wyborców z zachodniej części kraju, którzy są nieufni wobec Rosji i entuzjastyczni wobec integracji z Europą - zauważa politolog.
Zrywając z tradycją, Janukowycz z pierwszą oficjalną wizytą zagraniczną udaje się w poniedziałek do Brukseli, a nie do Moskwy, którą odwiedzi dopiero w piątek. Decyzja jest następstwem kampanii, w czasie której Janukowycz starał się zerwać z wizerunkiem lokaja Kremla i przedstawić się jako zwolennik zarówno dalszej integracji z Europą, jak również zacieśniania stosunków z Rosją - pisze "Washington Post".