W Ameryce dbamy i szanujemy swoich sąsiadów i ich wybory i nie wtrącamy się w ich życie - mówił podczas konwencji wyborczej demokratów w Chicago gubernator Minnesoty Tim Walz, przyjmując nominację partii na kandydata na wiceprezydenta USA. Walz podkreślał swoje małomiasteczkowe pochodzenie i przestrzegał przed zamiarami Donalda Trumpa.
Tim Walz wygłosił przemówienie podczas trzeciego dnia odbywającej się w Chicago Konwencji Partii Demokratycznej i oficjalnie zaakceptował nominację partii na kandydata na wiceprezydenta USA. Będzie kandydował razem z Kamalą Harris, która ubiega się o urząd prezydenta.
Dla Walza - dotąd stosunkowo mało znanego przeciętnym wyborcom polityka - wystąpienie na konwencji w Chicago było okazją do zaprezentowania się szerszej publiczności. W przemówieniu podkreślał, jak jego pochodzenie ze wsi w Nebrasce i praca jako nauczyciel małym miasteczku w Minnesocie ukształtowała go jako polityka i jego myślenie na temat tolerancji, praw obywatelskich czy prawa do aborcji.
Ta rodzina mieszkająca na końcu ulicy może nie myśleć tak jak ty, może nie modlić się tak jak ty, może nie kochać tak jak ty, ale są twoimi sąsiadami, dbasz o nich, a oni dbają o ciebie, ponieważ to jest to, co najlepsze w Ameryce - mówił Walz. W Minnesocie ochroniliśmy swobody reprodukcyjne, bo w Minnesocie szanujemy naszych sąsiadów i osobiste wybory, których dokonujemy. A nawet jeśli my sami nie podjęlibyśmy takich wyborów, mamy złotą zasadę: pilnuj własnego cholernego interesu - dodawał.