Kamala Harris i Donald Trump zabiegają o głosy amerykańskiej Polonii. W ostatnim czasie kandydaci wielokrotnie mówili o Polsce i Polakach, a Donald Trump spotkał się nawet z przedstawicielami Polonii. "Stworzono wrażenie, jakby od Polaków wszystko zależało" - mówi Marek Skulimowski, prezes Fundacji Kościuszkowskiej, która w przyszłym roku będzie obchodzić 100-lecie powstania.

Co to jest Polonia amerykańska?

W rozmowie z korespondentem RMF FM Pawłem Żuchowskim Marek Skulimowski tłumaczy, że Polonia amerykańska mocno zmieniła się w ostatnich latach. Nie ma dopływu nowej imigracji z Polski, a dzieci polskich imigrantów, które urodziły się już w USA, bardzo często nie kierują się już sentymentem do kraju rodziców czy dziadków. Na sprawy amerykańskie patrzą przez pryzmat USA a nie Polski.

Czym jest ten polski głos? Co to jest Polonia? Ostatnio miałem nawet rozmowę na temat Polonii. Sama definicja Polonii, to są Polacy urodzeni za granicą, czyli Polacy urodzeni w Stanach Zjednoczonych. Pierwsze, na pewno są obywatelami, a drugie - Polacy raczej już w drugim, trzecim pokoleniu, bardziej głosują jak zwykli Amerykanie, jak ich sąsiedzi, tak jak otoczenie. Często bardziej są zorientowani na bieżące sprawy w Stanach Zjednoczonych, a zwłaszcza kwestie ekonomiczne, to jak wygląda ich sytuacja ekonomiczna, życiowa, a nie na to, co się dzieje tych osiem tysięcy kilometrów od Stanów Zjednoczonych albo i więcej, jak mieszkają na zachodnim wybrzeżu USA - tłumaczy Skulimowski.

Paweł Żuchowski pytał swojego gościa, jak ocenia próbę sięgnięcia po głosy Polaków. Zwrócił uwagę, że wiele lat temu Polonia miała siłę, odgrywała dużą rolę, podał przykład lobbowania za przystąpieniem Polski do NATO.

Przywołał pan sytuację wejścia Polski do NATO, czyli Polacy mobilizowali się, istniał w pewnym sensie wówczas jakiś polski głos, który nie był jakoś bardzo dominujący, nie była to też procentowo duża grupa, mimo że stosunkowo dużą grupę stanowimy, według spisu powszechnego - tłumaczy Skulimowski, który podkreśla, że od tamtego czasu wiele się zmieniło.

Rozmówca Pawła Żuchowskiego wskazał, że zmieniło się oblicze Polonii, opustoszały tradycyjne polskie dzielnice Nowego Jorku czy Chicago. Polacy zmieniają miejsca zamieszkania. Nie żyją już w tak dużych skupiskach jak kiedyś.

"Nie jest to głos jednolity"

Prezes Fundacji Kościuszkowskiej podkreśla, że Polacy nie głosują jednakowo, nie są jak inne grupy etniczne, które w określonych sytuacjach mocno się jednoczą.

Podał przykład diaspory żydowskiej, która historycznie głosowała w 80 procentach na demokratów. Wiemy, że te procenty teraz się zmieniają - zaznaczył.

Dlaczego w tych wyborach pojawiło się parę wypowiedzi kandydatów dotyczących Polski czy adresowanych do Polonii? Dlatego, że ten wyścig jest tak blisko. Jak widzimy w tych kluczowych stanach, głównie trzech, czyli Michigan, Wisconsin i Pennsylwanii, gdzie ktokolwiek zdobędzie te trzy stany, wygrywa wybory. Akurat ktoś tam zobaczył, że procentowo w jednym jak Pensylwanii, jest 5,7 proc. osób identyfikujących się z polskim pochodzeniem, w pozostałych dwóch powyżej 8 proc. I stwierdzili: o, to może spróbujemy uderzyć w emocje tej grupy, tej diaspory, może to nam pomoże - rozjaśnia Skulimowski.

Walka o głosy Polonii

Skulimowski zaznacza jednocześnie, że tak naprawdę poza miłymi słowami nic nie padło. Nie padły żadne konkretne propozycje. Wskazuje jednak, że w związku z sytuacją na Ukrainie łatwo było uderzyć w tony związane z zagrożeniem dla ojczyzny rodziców czy dziadków, którzy tam mieszkają.

Powiedzmy sobie krótko, każdy głos się liczy w tych stanach, we wszystkich stanach wahających się, a jak wiadomo jest ich siedem. Akurat w trzech jest spora społeczność polskiego pochodzenia. Dlatego kandydaci będą próbowali zdobyć głosy tej, nazwijmy polskiej diaspory. Tak samo jak starają się zdobyć głosy policjantów, jak innych grup pracowniczych i społecznych. My oczywiście patrzymy przez pryzmat Polonii, bo o tym się dużo mówi, pisze, zwłaszcza w Polsce, ale powiedzmy sobie szczerze, to były raczej takie zalotne tylko wypowiedzi, jak w czasie debaty czy próby zrobienia sobie zdjęcia z marszałkiem parady, co też jest takie trochę dziwne, że to nie politycy przychodzą na paradę, a paradnicy przychodzą do polityków. Ale widzimy, wiele się zmienia wśród Polonii - zauważył Marek Skulimowski.

Nawiązał do sytuacji sprzed kilku tygodni, kiedy przedstawiciele Parady Pułaskiego przed polską paradą w Nowym Jorku poszli do Trump Tower porozmawiać z Donaldem Trumpem i zrobić sobie z nim zdjęcie.

Zwróćmy uwagę, że ani jeden, ani drugi kandydat nie wypowiedział się więcej na temat Polski, poza rzuconymi frazesami. Wiemy, że Ukraina i kwestie geopolityczne w tej części Europy są istotne dla jednego, bądź drugiego kandydata więcej czy bardziej, nie będziemy dyskutować o tym tutaj. Ale tu się nic nie koncentruje na samej Polsce.

Paweł Żuchowski podkreślił, że wielu zadowala się tym, że jakiś ważny polityk z Waszyngtonu czy ogólnie ze Stanów Zjednoczonych mówi przyjaźnie o Polsce. "Ale, żeby faktycznie zachęcić Polonię do głosowania czy zmobilizować, warto, żeby padł jakiś konkret, by nie były to tylko słowa 'kocham Polskę', bo to mniej więcej do tego się sprowadza".

Marek Skulimowski stwierdził: Sam pan sobie odpowiada w pewnym sensie, czasy kiedy wejście Polski do NATO było istotne i nas mobilizowało, czy czasy komunizmu, zwłaszcza po stanie wojennym, to była ogromna mobilizacja polskiej grupy społecznej w Stanach Zjednoczonych, czasy zwłaszcza po pierwszej wojnie światowej to są takie historycznie ważne momenty. Wówczas rzeczywiście i politycy zabiegali o głos Polski, pokazywali się wśród Polaków, zwłaszcza ostatnie takie wydarzenia mieliśmy po ogłoszeniu stanu wojennego, kiedy politycy przychodzili na protesty przed konsulatem RP. Wtedy faktycznie istniały jakieś problemy. Powiedzmy sobie szczerze, Polska nie ma w tej chwili takich problemów, w Polsce się żyje ludziom dobrze. Od niedawna pojawiło się zagrożenie realne ze strony Rosji. I skoro w Polsce jest dobrze, to się to nie przekłada na jakąkolwiek mobilizację.

Polacy się asymilują

Marek Skulimowski zwraca uwagę też na proces asymilowania się. Polacy asymilują się szybciej niż inne grupy etniczne.

Te doczesne kwestie, co się dzieje w Polsce, stają się coraz bardziej odległe z każdym pokoleniem - zaznaczył.

Nie ma polskiego problemu, który można przywołać w kampanii. Widzimy wyuczone formułki, tak jak kandydatki Kamali Harris w czasie debaty, która czekała na pewien moment, w który chciała wtrącić jakieś zdjęcia, z których nic nie wynika z drugim kandydatem, byłym prezydentem Donaldem Trumpem - ocenił.

Opracowanie: