"Słowa Donalda Trumpa o Hitlerze pokazują, że chce wojska lojalnego wobec siebie, a nie konstytucji" - powiedziała wiceprezydent USA Kamala Harris. To reakcja na słowa byłego doradcy Trumpa generała Johna Kelly'ego, według którego Trump powiedział mu, że chciałby, aby jego generałowie byli bardziej, jak generałowie Hitlera.
Kandydatka demokratów w listopadowych wyborach prezydenckich, której rywalem jest Trump, skomentowała opublikowane we wtorek wieczorem wywiady Kelly'ego dla "New York Timesa" i "The Atlantic".
John Kelly, emerytowany czterogwiazdkowy generał, potwierdził, że gdy Donald Trump był prezydentem, powiedział, że chce generałów takich, jakich miał Adolf Hitler. Powiedział to, ponieważ nie chce wojska lojalnego wobec Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Chce wojska lojalnego wobec niego. Chce wojska, które będzie lojalne wobec niego osobiście, takiego, które będzie wykonywać jego rozkazy, nawet gdy każe im łamać prawo lub złamać przysięgę wierności Konstytucji Stanów Zjednoczonych - powiedziała Harris podczas krótkiego wystąpienia na terenie Białego Domu.
Przypomniała niedawny wywiad Trumpa, w którym sugerował on użycie wojska przeciwko rozruchom wywoływanym przez "wrogów wewnętrznych".
Wszystko to jest kolejnym dowodem dla Amerykanów na to, kim naprawdę jest Donald Trump. To dowód, kim naprawdę jest Donald Trump, od ludzi, którzy znają go najlepiej, od ludzi, którzy pracowali z nim ramię w ramię w Gabinecie Owalnym i w Pokoju Sytuacyjnym. I ze słów Johna Kelly'ego jasno wynika, że Donald Trump jest kimś, kto, cytuję, z pewnością mieści się w ogólnej definicji faszysty - powiedziała Harris.
Dodała jednak, że w przeciwieństwie do pierwszej kadencji Trumpa, w drugiej nie będzie on miał żadnych ograniczeń i nikogo, kto powstrzymałby jego "najgorsze impulsy".
Koniec końców sprawa wygląda tak: wiemy, czego chce Donald Trump. Chce nieograniczonej władzy. Pytanie za 13 dni będzie brzmiało, czego chcą Amerykanie - podsumowała wiceprezydent.
Kelly, który w administracji Trumpa najpierw stał na czele Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego, a później był szefem personelu Białego Domu, powiedział w wywiadach dla "NYT" i "The Atlantic", że kandydat republikanów spełnia słownikową definicję faszysty.
Były prezydent z pewnością jest na skrajnej prawicy, z pewnością jest autorytarny, podziwia ludzi, którzy są dyktatorami — sam to mówił. A więc z pewnością mieści się w ogólnej definicji faszysty, to na pewno - powiedział Kelly. Dodał, że był zdziwiony i nigdy tego nie zaakceptował, gdy tłumaczono mu, że jego podwładni są przede wszystkim lojalni wobec konstytucji, a nie wobec jego osoby.
Kelly potwierdził też wcześniejsze doniesienia, że były prezydent "więcej niż raz" twierdził, iż Adolf Hitler "robił też trochę dobrych rzeczy". Potwierdził też, że Trump niejednokrotnie wyrażał się o weteranach i poległych żołnierzach jako "frajerach" i naiwniakach oraz że nie chciał, by fotografowano go z żołnierzami, którzy stracili kończyny.
W wywiadzie dla pisma "The Atlantic" Kelly powiedział również, że Trump zapytał go z frustracją "dlaczego jego generałowie nie mogą być jak niemieccy generałowie". Kiedy Kelly zapytał, czy ma na myśli generałów Bismarcka czy niemieckiego cesarza, Trump odparł, że chodzi mu o generałów Hitlera.
Wyjaśniłem mu, że (feldmarszałek Erwin) Rommel musiał popełnić samobójstwo po wzięciu udziału w spisku przeciwko Hitlerowi - powiedział Kelly, dodając, ze Trump nie słyszał o Rommlu ani o spiskach wojskowych przeciwko przywódcy III Rzeszy.
Rzecznik sztabu Trumpa Steven Cheung zaprzeczył, by generał mówił prawdę i stwierdził, że Kelly "zrobił z siebie clowna".
Kelly jest jednym z wielu byłych podwładnych Trumpa, którzy w tym roku nie poparli go i ostrzegali wyborców przed głosowaniem na niego. Obok Kelly'ego, faszystą Trumpa nazwali były szef Kolegium Połączonych Szefów Sztabów generał Mark Milley oraz były szef Pentagonu generał James Mattis.
O niebezpieczeństwie związanym z drugą kadencją kandydata republikanów mówili jego byli doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton i H.R. McMaster, były sekretarz stanu Rex Tillerson, były szef Pentagonu Mark Esper i były wiceprezydent Mike Pence.