Z szacunków agencji AP wynika, że kontrowersyjny miliarder Donald Trump ma wystarczającą liczbę delegatów na lipcową konwencję Partii Republikańskiej (GOP), by uzyskać jej nominację zapewniającą start w listopadowych wyborach prezydenckich w USA.
Ze źródeł Associated Press wynika, że Trumpa - jedynego obecnie pretendenta GOP do udziału w wyborach - poprze na konwencji w Cleveland w stanie Ohio mała grupa tzw. niezwiązanych delegatów. Dzięki tym głosom kandydat już na pewno zdobędzie partyjną nominację.
Niezwiązani delegaci republikanów mają prawo głosować podczas konwencji według własnego uznania, a nie według wyników prawyborów w poszczególnych stanach. Podobną możliwość w Partii Demokratycznej mają tzw. superdelegaci.
Z poparciem niezwiązanych delegatów Trump ma już zagwarantowane 1238 głosów, czyli o jeden więcej niż wymagana do zdobycia nominacji liczba - twierdzi agencja AP. Podobne wyliczenia przedstawia na swej stronie internetowej "New York Times": Trump po dotychczasowych prawyborach ma już poparcie 1150 delegatów i może liczyć na poparcie 88 delegatów niezwiązanych.
Associated Press ocenia, że dzięki tym wynikom miliarder z łatwością uniknie scenariusza tzw. contested convention (lub brokered convention), czyli zablokowania swej nominacji na lipcowej konwencji GOP.
Ten niezwykle rzadki scenariusz możliwy byłby tylko pod warunkiem, że żadnemu kandydatowi nie udałoby się do końca prawyborów zagwarantować sobie większości delegatów. Wówczas tylko w pierwszym głosowaniu na konwencji delegaci zobowiązani byliby głosować lojalnie wobec kandydata, którego reprezentują, bo wygrał w ich okręgu. Jeśli Trump nie dostałby w nim ponad 50 proc. głosów, potrzebne byłoby drugie, a może i trzecie głosowanie, przy czym delegaci mieliby już pełną swobodę w kwestii tego, jak głosować.
(mpw)