"Co do zasady lokale są już zamknięte, ale tam gdzie wyborcy przybyli przed godz. 21 i ustawili się w kolejce, to mają szansę nadal zagłosować" - powiedziała w niedzielny wieczór dyrektor delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Gdańsku Mirosława Torłop.
Przewodniczący Komisji zamyka lokal i wpuszcza do środka wszystkich, którzy stali w kolejce, albo zabezpiecza kolejkę; wie, kto przybył przed godz. 21. I wszystkie te osoby mają możliwość oddać głos nawet po godz. 21 - tłumaczyła dyrektor Torłop.
Zaznaczyła, że w przypadku, kiedy wyborca przyszedł do lokalu wyborczego po godz. 21 nie będzie mógł wziąć udziału w głosowaniu do Sejmu i Senatu oraz w referendum.
Dyrektor delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Gdańsku podkreśliła, że w kilku lokalach w Gdańsku, rozmieszczonych w różnych częściach miasta, w godzinach wieczornych zabrakło kart do głosowania. Karty - jak zapewniła - były systematycznie dowożone do lokali wyborczych. Podkreśliła, że nie ma decyzji o przedłużeniu głosowania.
Wcześniej pracownik Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Gdańsku Michał Elszkowski przekazał PAP, że rezerwy kart do głosowania uruchomione zostały w Gdańsku, Sopocie i Krynicy Morskiej.
Przed obwodową komisją wyborczą nr 124 w LO przy ulicy Skarbińskiego w Krakowie ok. godz. 22 wciąż ciągnęła się kolejka chętnych do głosowania. Stojący w niej zapewniali, że pomimo tłumu i godzin oczekiwania nie zamierzają zrezygnować z udziału w wyborach.
Przed godz. 21 nie udało się zagłosować m.in. części wyborcom przypisanym do Komisji Wyborczej numer 124 mieszczącej się w VII Liceum Ogólnokształcącym. Stojący w niej przyznają, że w kolejce stoją nawet trzy godziny, ale zaznaczają, że nie zamierzają zrezygnować z oddania głosu.
Po godz. 21 nadal wielu z nich stało w kolejce poza szkołą, wzdłuż ulicy Skarbińskiego. Instrukcja jest taka, że te osoby należy wpuścić do budynku i umożliwić im głosowanie. Ja zamykam kolejkę, natomiast ludzi nie możemy wpuścić do budynku, bo jest za mały. Jest to duża szkoła, a ludzi jest naprawdę multum - powiedział Witold Kołodziejczak, członek komisji nr 123. Jak przyznał, w jego komisji również była wysoka frekwencja i konieczne było uzupełnienie kart do głosowania, ale wszystkich udało się obsłużyć przed godz. 21.
Członek komisji zwrócił uwagę, że tak długa kolejka wynika m.in. z nieproporcjonalnego podziału głosujących. W 123 komisji w Krakowie było mniej niż 1300 osób na listach uprawnionych do głosowania, natomiast w sąsiedniej, 124, przy podobnej ilości osób w komisji było 3 tys. osób i ci ludzie w tej chwili stoją w tej właśnie kolejce - powiedział PAP.
W uzgodnieniu z okręgowymi komisjami wyborczymi, do wszystkich członków OKW w Krakowie wysłane zostały SMS-y z informacją, że po godz. 21 każdy, kto chce oddać głos, ma być wpuszczony na teren budynku lokalu lub w pobliże budynku, aby oddać głos.